Strona:Przedziwny Hidalgo Don Kichot z Manczy T.1.djvu/278

Ta strona została przepisana.

Malarz, który chce dojść sławy w swojej sztuce, stara się naśladować obrazy najsławniejszych mistrzów; ta sama reguła tyczy się większości wszystkich sztuk i umiejętności, będących państw ozdobą. Tak też powinien postępować ten, co chce zasłużyć sobie na sławę człeka mądrego i cierpliwego, naśladując Ulissesa, w którego osobie Homer maluje wzór roztropności i wytrzymałości, tak, jak znów Wergiljusz podaje nam w osobie Eneasza przykład synowskiej cnoty, eksperjencji i mądrości-wojownika zawołanego. Nie wystawiali ich ani nie malowali takimi, jakimi byli, ale jakimi być powinni, tak, aby mogli służyć za wzór dla przyszłych pokoleń. Tymże kształtem Amadis z Galji był gwiazdą północną, jutrzenką i słońcem dla dzielnych i zakochanych rycerzy. My, którzy walczymy pod chorągwią miłości i rycerstwa błędnego, winniśmy go przeto naśladować.
Skoro tak się rzeczy mają, znajduję, przyjacielu Sanczo, że ów rycerz błędny, który najlepiej w jego ślady wstąpi, najwięcej do doskonałości się zbliży. Jedną z rzeczy, w której najbardziej wielki Amadis dał poznać swoją dzielność, mądrość, cierpliwość i stałość w miłości, była, ani chybi, ta, że, odniósłszy wzgardę od damy swej, Oriony, udał się na Ubogą Skałę, aby tam pokutę czynić. Przybrał imię Chmurnego Pięknisia, imię zapewne wiele znaczące i stosowne do życia, jakie chciał wieść z wolnego wyboru.
Łatwiej mi go jest w pokucie naśladować, niż płatać na dwoje olbrzymów, ucinać głowy płazom, zabijać smoki, rozpraszać całe armje, zatapiać statki i walczyć z czarnymi. A ponieważ dzikie te miejsca ze wszechmiar zamysłom moim odpowiadają, nie chcę tak pomyślnej sposobności tracić.
— Cóż więc, panie, czynić zamierzacie na tem pustkowiu