— Czy ci już nie powiedziałem, że chcę naśladować Amadisa — odparł Don Kichot. — Będę tu rozpaczał, szalał, trwał w zapalczywości na podobieństwo Don Rolanda, który znalazłszy u strumienia dowody, że piękna Angelika popełniła plugastwo z Medorem, oszalał ze zmartwienia, wyrywał z korzeniami drzewa, mącił wodę w strumieniach, zabijał pasterzy, rozpędzał trzody, palił chaty, rozwalał domy, uprowadzał konie i tysiące innych jeszcze wyprawiał braweryj, godnych wiekopomnej sławy i uwiecznienia na piśmie.
Aczkolwiek nie jestem nakłoniony naśladować Rolanda, Orlanda czy też Rotolanda (gdyż wszystkie te imiona nosił) szczegółowe we wszystkich szaleństwach, które czynił, mówił, albo myślał, to chcę przynajmniej wybrać najcelniejsze, samą esencję stanowiąc.
Może być, że poprzestanę na naśladowaniu Amadisa, który, nie czyniąc szaleństw szkodliwych, jeno płacząc a wzdychając, zdobył większą chwałę, niż ktokolwiek bądź.
— Wydaje mi się — rzekł Sanczo — iż rycerze, co takie rzeczy czynili, mieli jakąś pobudkę i powód do odprawiania tych pokut, ale Wasza Miłość jakąż ma przyczynę, aby szaleńcem się stawać?
Któraż to dama Wami wzgardziła, albo jakie macie poznaki, że Jejmość Dulcynea z Toboso pogziła się z jakimś Maurem, czy chrześcijaninem.
— Otóż i na tem cała subtelność mego przedsięwzięcia się zasadza — odparł Don Kichot — że chcę dać poznać pani mojej i władczyni do jakich to szaleństw byłbym zdolny na gorąco, skoro już takie na zimno wyrabiam. Gdy jakiś rycerz błędny zmysły postrada, mając powód ku temu, niewielka w tem jego zasługa Ale oszaleć bez przyczyny, ot co! Czyż zresztą długie oddalenie od niezrównanej mojej pani, Dulcynei z Toboso, nie daje mi dostatecznych
Strona:Przedziwny Hidalgo Don Kichot z Manczy T.1.djvu/279
Ta strona została przepisana.