Strona:Przedziwny Hidalgo Don Kichot z Manczy T.1.djvu/297

Ta strona została przepisana.

czy, że żyję w oddaleniu od niej. Imajmy się tedy dzieła! Nasuńcie mi się na pamięć, świetne Amadisa czyny, i natchnijcie mnie, jak mam was naśladować. Przypominam sobie, że modlił się żarliwie i Bogu się z całej-duszy polecał. Takoż i ja uczynię: ale skąd wziąć różaniec?
Za różaniec posłużyło mu jedenaście węzłów, które uczynił na strzępie koszuli, i tak odmówił tysiąc Zdrowasiek[1]. Frasowało go to bardzo, że nie miał przy sobie pustelnika, któryby go pocieszył, rozgrzeszył. Przechadzał się po łączce, wyrzynając na korze drzew i pisząc palcem na piasku różne wiersze, przystosowane do jego smutnego stanu lub też pochwałę Dulcynei zawierające. Nieszczęściem, nie wszystkie w całości się zachowały; te, które znaleziono później w tem miejscu, brzmią na ten kształt:

Drzewa, rośliny i kwiaty,
Co owe miejsca zdobicie
W zieleni kolor bogaty,
Gdy wam jest tajne me życie,
Znajcież przynajmniej me straty!

Niech boleść, co mnie uciska,
Wśród myśli srogich zawiei,
Wam spojrzeć tylko da zbliska
Na gorzkie łzy Don Kichota,
Płynące po Dulcynei
Z Toboso.

Tu, w tej samotnej ustroni,
Kochanek o wiernej duszy
Przed swoją damą się chroni;
Nic jego boleści nie zgłuszy,
Ze złej nie wyrwie go toni!

  1. Widocznie Cervantesowi, jak i innym, ów różaniec, uczyniony z węzłów na strzępie koszuli, wydał się bluźnierstwem. W następnym wydaniu (Cuesta z 1605 r.) różaniec ten zrobiony jest z dziesięciu żołędzi.