Strona:Przedziwny Hidalgo Don Kichot z Manczy T.2.djvu/105

Ta strona została przepisana.

krzywdę wyrządzić muszę. Znam Was i w równem jak i on mam Was zachowaniu. Gdyby tak nie było, zaliż sądzicie, że dla mniej szacownego skarbu, jak ten, który Wy stanowicie, zgodziłbym się stanąć wspak temu, czego odemnie żąda wzgląd na samego siebie i na święte prawa przyjaźni, zgwałcone teraz przez tego potężnego wroga, jakim jest miłość?
— Jeżeli przyznajecie, że tak jest — rzekła Kamilla — o, zaprzysięgły wrogu wszystkiego, co zasługuje na miłość człeczą, z jakimż to czołem ośmielacie się stawać przed tą, co jak wiecie, jest zwierciadłem, w którem przegląda się ten, w duszy którego i Wy przejrzeć się żeście byli powinni, abyście poznali, że bez żadnej racji zniewagę mu wyrządzić chcecie. O ja nieszczęsna! Teraz poznaję jaka była przyczyna tego, żeście przypomnieli o tem, coście samemu sobie winni. Ani chybi było to jakieś zaniedbanie moje, którego bezwstydem nazwać przecie nie mogę, gdyż z rozmysłu wcale nie płynęło, jeno z braku surowej baczności. Pozwalają sobie na nią czasem białogłowy, nie rozumiejąc mieć przyczyny niedowierzania i wystrzegania się.
Rzeknij mi, zdrajco, kiedyż to na twoje błaganie odpowiedziałam choćby jednem słowem, czy znakiem, któreby choć cień nadziei w duszy twojej zrodzić mogły, że swe rozpustne zaspokoisz chęci?
Zaliż słuchając twoich cukrowanych słówek miłosnych nie odrzucałam ich od siebie ze wzgardą?
Kiedyż to dałam posłuch twoim obietnicom i przyjęłam dary twoje? Mniemałam wszelakoż, że nie można trwać uporczywie w miłosnych zamysłach, jeśli nadzieja ku temu pochopu nie daje — dlatego też samej sobie teraz winę przypisuję i sama ponieść chcę karę, na jaką twój błąd zasługuje. Moje to zaniedbanie i nieroztropna względność pobudziły zuchwalstwo twoje; dlatego też pragnę siebie ukarać. Abyś się upewnił, że będąc dla siebie srodze nieli-