Strona:Przedziwny Hidalgo Don Kichot z Manczy T.2.djvu/128

Ta strona została przepisana.

wstawiona, żyła życiem wesołem i swobodnem, póki na zew nalegań twoich i twych, jak się zdało, szczerych i prawych afektów, nie uchyliła bramy swej powściągliwości i nie powierzyła ci klucza wolności swojej. Dary te niewdzięcznem sercem przyjąłeś, czego oznaką jest dowodną, że się musiałam udać tu gdzie się znajduję i oglądać cię w tych okolicznościach, w jakich cię oglądam. Mimo to, nie chciałabym, aby w sercu twojem wylęgło się najmniejsze choćby podejrzenie, że niesławą moją przymuszona, tutaj ukryć się postanowiłam. W miejsce to zaprowadził mnie tylko ból i smutek, z przyczyny twojej obojętności, w sercu powstały.
Pragnąłeś, abym do ciebie należała, pragnąłeś z taką siłą, że teraz, chocia już i tego nie chcesz, nie może to być, abyś moim być przestał. Pomyśl, panie mój, że nieprzezwyciężona miłość, jaką dla ciebie żywię, może ci stanąć za piękność i szlachectwo tej, dla której mnie opuściłeś.
Nie możesz należeć do Luscindy, ponieważ do mnie należysz, ani ona twoją stać się nie może, gdyż Kardenia własność stanowi. Łatwiej ci będzie nagiąć wolę swoją, aby pokochać tę, co ciebie uwielbia, niż tę, która cię nienawidzi, k‘temu przywieść, aby cię miłować miała. Usadziłeś się na słabość moją, czystość mi moją odebrałeś, sprzysięgłeś się na cnotę moją; wiedziałeś wszak o moim stanie; wiedziałeś dla jakiej to przyczyny mogłam woli twej pofolgować; nielza ci teraz wykrętów szukać i tłumaczyć, żeś jest omyłki ofiarą. Jeśli tak, a nie inaczej rzeczy się mają i jeśli w równej mierze rycerzem, jak i chrześcijaninem jesteś, dlaczegóż tylu używasz wybiegów, miast mnie, prostym szermem, naostatku ku tej samej wieść szczęśliwości, ku jakiej na początku mnie wiodłeś? Jeśli mnie nie kochasz dla takiej, jaka jestem (a wszakci żoną twoją się nazywam), to zechciej przynajmniej mnie za niewolnicę swoją