Strona:Przedziwny Hidalgo Don Kichot z Manczy T.2.djvu/139

Ta strona została przepisana.

rza, zwłaszcza, że dom jego niedaleko tego miejsca się znajduje.
— Nie dalej, jak dwa dni drogi stąd.
— Choćby i większy kawał drogi był, przebiegłbym ją chętnie, by tak zacnego dokonać uczynku.
W tym trakcie Don Kichot wszedł do komnaty, uzbrojony od stóp do głów w cały swój rynsztunek, z uszkodzonym mocno hełmem Mambrina na głowie, z tarczą na ramieniu i z dzidą, czy kopją w ręku, na której dumnie się opierał. Zdumieli się tym dziwacznym wyglądem Don Kichota wszyscy przytomni. Patrzyli czas niemały na tę twarz długą, półłokciowatą prawie, suchą i żółtą, na zbiór broni osobliwy i jego postawę stateczną. Trwali w głębokiem milczeniu, czekając co im Don Kichot powie; ów, obróciwszy oczy ku Dorocie, rzekł z wielką dostojnością w głosie:
— Dowiedziałem się od mego koniuszego, piękna damo, że wysoki Wasz stan wniwecz się obrócił, a wielkość Wasza dymem się stała jeno, gdyż z królowej, którą być zwykliście, zwyczajną się staliście panną. Jeśli to się stało z nakazu ojca Waszego, króla-czarnoksiężnika, który obawiał się może, iż nie będę w stanie dać wam potrzebnej i należnej pomocy to powiem Wam, że rodzic Wasz tyle nawet nie wiedział, że cztery, a cztery, to osiem i że mało wiadomy był rycerskich dziejów. Gdyby je czytał i rozważał z taką pilnością i usilnością, jak ja to czyniłem, na każdym kroku byłby się mógł przekonać, że siła rycerzy o mniejszej znakomitości, niż, nie chwaląc się ja, dokazali dzieł trudniejszych; nie jest to znów tak trudno pokonać olbrzymka, choćby nie wiem jak hardym był... nie ma jeszcze kilku godzin jak się z nim zmierzyłem... i... zmilczę raczej, abyście nie rzekli, że kłamię. Jednak czas, który wszystko podaje na jaśnię, opowie Wam o tem wówczas, gdy najmniej się tego będziecie spodziewali.