— Zmierzyliście się z dwoma bukłakami od wina, a nie z wielkoludem — rzekł gospodarz.
Don Ferdynand nakazał mu, aby milczał i nie przerywał pod żadnym pozorem mowy Don Kichota, który tak rzecz swoją dalej prowadził:
— Naostatek powiedzieć Wam pragnę, wysoka i z ojcowizny swojej wyzuta pani, że jeśli rodzic Wasz dla tej przyczyny, o jakiej mówiłem, osobę Waszą w inną postać przemienił, to w niczem wiary mu nie dawajcie, niemasz bowiem na świecie takiego niebezpieczeństwa, którego bym szpadą moją nie przemógł i drogi sobie skroś wszystkich azardów nie otworzył. Orężem tem zdjąwszy nieprzyjacielowi waszemu łeb z karku, koronę państwa Waszego z powrotem na głowę Waszą włożę, zaledwie kilka dni upłynie.
Tutaj zamilkł Don Kichot, czekając co mu księżniczka odpowie, która wiedząc już, że Don Ferdynand ułożony zamysł dalej prowadzić postanowił, dopóki Don Kichot do domu odwieziony nie zostanie, z wielkim wdziękiem i powagą rzekła:
— Ktokolwiek powiedział Wam, dzielny Rycerzu Posępnego Oblicza, że ja przemienioną zostałam i że stan mój w jakiś inny stan się przedzierzgnął, nierzetelną i kłamliwą powieść Wam oznajmił, gdyż jako żywo jestem tą samą, którą byłam wczora. Nie neguję, że pewną odmianę sprowadziły szczęśliwe losy, które mnie spotkały, najlepsze, jakich tylko sobie życzyć mogłam; nie przeszkadza to jednak wcale temu, abym nie była tą samą i taką, jakąś mnie widział i abym nie miała żywić pragnienia, które zawsze żywiłam, a które jest, że chcę użyć mężności i dzielności niezwyciężonego ramienia Waszego. Racz więc, Mości Rycerzu, oddać sprawiedliwość temu, co mnie spłodził, powróć mu cześć swoją i niechciej wątpić, że był to człowiek roztropny i objaśniony, gdyż dzięki swojej uczoności wynalazł łat-
Strona:Przedziwny Hidalgo Don Kichot z Manczy T.2.djvu/140
Ta strona została przepisana.