Strona:Przedziwny Hidalgo Don Kichot z Manczy T.2.djvu/154

Ta strona została przepisana.

wiązek rycerstwa błędnego w wieku tak podłym i niegodziwym, jak ten, w którym teraz żyjemy, bo chociaż największe niebezpieczeństwa mnie nie ustraszają, nęka mnie to jednak nieznośnie, że szczypta prochu i ołowiu może sprawić, iż nie stanę się sławny i znany wszędzie, jak ziemia długa i szeroka, dzięki dzielności mego ramienia i ostrzu mojej szpady. Niechajże niebo ustanawia, co chce; ja tem większą cieszyć się będę estymą, im na groźniejsze się będę wystawiał hazardy, które z temi tylko sztychować można, co je rycerze wieków ubiegłych znali.
Całą tę długą orację wypowiedział Don Kichot, podczas gdy drudzy jedli, nie myśląc nawet wcale, aby kęs jadła do gęby wsadzić, chocia Sanczo nieraz mu o wieczerzy przypominał i chocia miałby dość czasu rozprawiać dowoli, zjadłszy wpierw kilka kąsków. Ci, co go słuchali, mieli nową przyczynę użalania się nad nim, widząc, iż człek o tak zdrowym z pozoru rozsądku, człek, który tak dobre racje i zdania przywodzi w każdej dyspucie, nagle rozum utracał z kretesem, gdy jeno ktoś na harc wyjechał z jego przeklętem i zgubnem rycerstwem. Pleban przyświadczył mu, uznając, iż miał przyczynę słuszną prym orężowi dawać, i że on sam, człek w umiejętności wyzwolony i stopień naukowy mający, tego samego jest mniemania.
Gdy skończyli wieczerzę, obrus zdjęto ze stołu; gospodyni, jej córka i Maritornes zakrzątnęły się koło uprzątnięcia izby Don Kichota, gdzie, jak postanowiono, białogłowy pospołu nocować miały. Don Ferdynand poprosił niewolnika, aby opowiedział o kolejach swego życia, gdyż, ani chybi, niezwykłe i ciekawe być musiały, jak to można wnosić po pierwszych oznakach, które ujrzeli, widząc go w towarzystwie Zoraidy.
Na co niewolnik odparł, że chętnie nie odmówi tak miłemu zachęceniu, aliści obawia się, że opowieść