Strona:Przedziwny Hidalgo Don Kichot z Manczy T.2.djvu/165

Ta strona została przepisana.

wolę zabrany. Wielu ludzi znakomitych w tych dwóch fortecach życie dało, między innymi Pagan Doria, kawaler zakonu Świętego Jana, człek wielce wspaniały, jak to dowodnie okazała jego hojność, którą miał dla brata, sławnego Giovanni Andrea Doria. Śmierć jego jeszcze żałośniejszą uczyniło to, że był zabit przez Arabów, którym po dobyciu fortecy się powierzył; Arabowie przyrzekli mu, że go odwiozą w maurytańskim przebraniu aż do Tabarki, małego portu, który na tych wybrzeżach posiadają Genueńczycy, zajmujący się połowem korali. Arabowie ucięli mu głowę i przynieśli ją wodzowi floty tureckiej, który ich nagrodził wedle przysłowia kastylijskiego, co powiada: „Choć zdradę lubią, zdrajców nienawidzą“, gdyż wszystkich kazał powiesić za karę, że mu jeńca żywego nie przywiedli.
Między chrześcijanami, którzy w twierdzy pojmani zostali, był niejaki Don Pedro de Aquilar, nie wiedzieć z jakich okolic Andaluzji ród swój wywodzący, chorąży, dzielny żołnierz i człek niepospolitego rozumu. W składaniu wierszy wielce był zawołany. Mówię to wszystko dlatego, że traf zdarzył, iż nalazł się na tej samej galerze i na tej samej ławie wioślarskiej, co ja, jako niewolnik mego pana. Nimeśmy ten port opuścili, rycerz ułożył dwa sonety na kształt epitafium, jeden był Golecie, zaś drugi twierdzy poświęcony. Przechowałem je w pamięci i chciałbym je tutaj przytoczyć, mniemając, że nie będzie przykro WPaństwu posłuchać ich. Gdy tylko niewolnik wymienił Don Pedra de Aquilar, Don Ferdynand spojrzał na swoich towarzyszy; wszyscy trzej uśmiechnęli się pod wąsem. Gdy mowa zeszła na sonety, jeden z nich rzekł:
— Proszę WPana, byś, nim dalej pójdziesz, oznajmił, co się stało z tym wspomnianym Don Pedrem de Aquilar.
— Wiem jeno — odparł niewolnik — że po dwóch