I pietnaście dni nie ubiegło, gdy nasz poturczeniec kupił łódź, w której łatwie trzydzieści osób pomieścić się mogło. Aby lepiej swoje zmyślenie udać i całego przedsięwzięcia być pewniejszym, odprawił w niej podróż do miejsca, które zwie się Sargel,[1] a znajduje się o trzydzieści mil od Algieru, w stronę Oranu, gdzie się wielki handel suchych fig prowadzi. Odbywał już tę drogę dwa czy trzy razy w towarzystwie tego Tagarina, o którym mówił. W Berberji Tagarynami zowią Maurów z Aragonu, zasię Maurów z Grenady Mudejares. Ci Mudejares w królestwie Fezu zowią się Elches[2] i bywają najwięcej przez króla do wojny używani. Mówię tedy, że ilekroć poturczeniec na morze wyjeżdżał, zarzucał kotwicę w małej zatoce, oddalonej zaledwie na strzał z muszkietu od ogrodu, w którym Zoraida oczekiwała. Tam też ze swymi Maurami, którzy wiosłami robili, odprawiał azalá czyli modlitwę, albo też próbował dla krotochwili uskutecznić to, co istotnie uczynić zamyślał. Zachodził też czasem do ogrodu Zoraidy i prosił o owoce, które mu ojciec jej chętnie dawał, aczkolwiek go nie był znał. Chocia bardzo pragnął widzieć się z Zoraidą, aby dać jej do poznania, że jest tym, co
- ↑ Starożytna Julia Cesarea, dzisiaj Serseli. W 1610 roku schroniil się tutaj Maurowie, wygnani z Hiszpanji. Olbrzymie lasy, rosnące w tych stronach, dostarczały drzewa na budowę okrętów. W 1738 roku trzęsienie ziemi zniszczyło wspaniały port.
- ↑ Nazwę tę dawali Arabowie renegatom-chrześcijanom. Nazwa pochodzi od słowa „gheldje“: „barbarus religionem Muhamedis non profitens“.