ją, nie mówili im nie krom tego, że kazałem czekać na siebie w oznaczonem miejscu. Po uładzeniu tej sprawy jeszcze mi pozostała rzecz wielkiej wagi do wykonania, to jest zawiadomić Zoraidę, jak daleko się sprawa posunęła tak, aby się do podróży przysposobiła i nie strachała się, gdy przyjdziemy ją porwać przed owym czasem, którego, według jej rozumienia, potrzeba było, aby barka z chrześcijanami mogła powrócić. Umyśliłem do ogrodu się udać i spróbować rozmówić się z nią. Wtargnąłem tam pewnego dnia przed odjazdem pod pokrywką, że chcę narwać różnych ziół. Pierwszą osobą, na jaką się natknąłem, był ojciec Zoraidy. Zapytał mnie w języku, który jest w powszechnem używaniu wśród Maurów i niewolników w Berberj i całej, a również i w Konstantynopolu (nie jest to narzecze maurytańskie ani kastylijskie, ani też do jakiejś innej nacji należące, jeno mieszanina[1] wszystkich tych języków, które tam do porozumienia się służy) czego szukam tutaj w jego ogrodzie i czyim niewolnikiem jestem? Rzekłem mu, że należę do Arnauty Mami[2] (wiedziałem, że ów Albańczyk był jego wielkim przyjacielem) i że chcę narwać trawy na sałatę. Zapytał się, czyli jestem do okupu i ile mój pan za mnie żąda? Gdyśmy zabawni byli temi pytaniami i odpowiedziami, Zoraida, która mnie już dawno spostrzegła, wyszła z domu do ogrodu. Ponieważ damy maurytańskie nie mają tego w zwyczaju, by przed chrześcijanami oblicza przysłaniać, albo towarzystwa niewiernych unikać, jakem to już nadmienił, tedy Zoraida bez ociągania się podeszła do swego ojca, który ze mną rozmawiał. Gdy Aghi Morato zdala ją ujrzał, sam na nią zawołał, aby się zbliżyła.
Nie mógłbym wyrazić wielkiej piękności, szlachetnej postawy Zoraidy, ani opisać tego wdzięcznego i bogatego stroju, w którym ukochana dzieweczka oczom moim się ukazała; rzekę jeno, że więcej mia-
- ↑ Jest to t. zw. język lewantyjski: mieszanina prowansalskiego, włoskiego, hiszpańskiego, greckiego i arabskiego. Język ten, którym do dziś dnia mówią na brzegu azjatyckim Morza śródziemnego, uformował się prawdopodobnie w czasie wypraw krzyżowych.
- ↑ Tekst mówi: „Arnauta Mami“; Arnautami zwali się górale albańscy. Mami dowodził galerą korsarską, która, na wodach Marsylji, wzięła do niewoli galerę hiszpańską „El Sol“. Na pokładzie tej galery znajdował się przyszły autor „Don Kichota“ i Rodryg Cervantes, jego brat. Z niewoli powrócili dopiero w 1575 roku. Albańczyka Mami, słynącego z dzikiego okrucieństwa, wspomina Cervantes także w „La Espanola inglesa“.