ła pereł na szyi, w uszach i na ramionach, niż włosów na głowie. Na kostkach u nóg, które zwyczajem krajowym odsłonione miała, widniały dwie carcajes (tak się po maurytańsku zowią bransoletki i manele na nogi) z czystego złota, z wprawionemi w nie wieloma djamentami, które, jak mi później rzekła, rodzic jej na dziesięć tysięcy doblas[1] szacował; te, co je na rękach nosiła, tyleż wartały. Siła była tych pereł i wszystkie wielce piękne. Wymyślny zbytek wśród Maurów na tem się zasadza, aby ich białogłowy perłami, wielkiemi jak groch, się przyozdabiały. Dlatego też w kraju Maurów więcej grubych i niekształtownych pereł się znajduje, niż w jakim bądź innym kraju. Według powszechnego mniemania, ojciec Zoraidy posiadał najszacowniejsze perły Algieru, krom dwóch kroć stu tysięcy skudów hiszpańskich. Dziedziczką całej tej fortuny była ta, co teraz do mnie należy. O tem jak piękna być musiała w tym stroju wnosić można z resztek urody, co jej po tylu strapieniach i trudach pozostała. Imaginujcież sobie WPaństwo, jak urodziwą była w szczęśliwych dla siebie czasach! Nie nowina wszak, że niektórych białogłów uroda ma swój czas stosowny i swoją porę i że albo się zwiększa, albo też maleje, zależnie od przypadków życia. Namiętności i niepokoje duszne to ją raz poniżą, to znów podsadzą; najczęściej jednak do zatraty ją przywodzą. Mówię więc naostatku, że strojem i urodą tak celowała, iż zdało mi się, że jest piękniejsza od wszystkich białogłów, dotychczas widzianych. Zważywszy zaś na słuszną wdzięczność i obowiązanie, jakie jej byłem winien, do tej myśli przyszedłem, że stoi przedemną bóstwo niebiańskie, które na ziemię zstąpiło dla mej radości i wybawienia. Gdy tylko do nas się zbliżyła, rodzic rzekł do niej w swym języku, że jestem niewolnikiem Arnauty Mami, i że się znachodzę w ogrodzie dla traw szukania. Później obróciła się do mnie
- ↑ „Dobla“ — złota moneta kastylijska, o różnej w różnych czasach wartości. Przeciętną wartość można ustanowić na dziesięć dzisiejszych pesetów.