łej jego chwale i piękność, na najwyższy stopień wprowadzoną.
Audytor osłupiał, wysłuchawszy tego dyskursu Don Kichota; jął mu się też przyglądać pilnie, dziwiąc się nie tylko jego słowom, ale i postaci niezwykłej. Nie umiejąc dać stosownego responsu, obrócił wzrok na Zoraidę, Luscindę i Dorotę i znów się zdumiał, tym razem ich urodzie. Białogłowy, usłyszawszy od gospodyni, że nowi goście przybyli i że nieznana dzieweczka wielkiej jest piękności, weszły do komnaty, aby ją ujrzeć i grzecznie przyjąć. Ale Don Fernando, Kardenio i pleban już wielkie uprzejmości przybyłym świadczyli. Mówiąc pokrótce, pan audytor wszedł bardzo zmieszany i zadziwiony tem, co widzi i słyszy. Damy, czekające w karczmie, uczciły dzieweczkę wdzięcznem powitaniem. Audytor zaraz poznał, że muszą to być osoby znaczniejszej kondycji. Jedynie tylko postawa, przybranie i mowa Don Kichota zbijały go z tropu. Gdy już zapewnienia grzeczności wymienione zostały, zaś niewygody oberży dobrze zważone, postanowiono, aby białogłowy udały się pospołu na spoczynek do jednej izby, mężczyźni zasię jakby na straży, tutaj pozostali.
Audytor zgodził się aby panienka, co jego córka była, wspólny nocleg z Zoraidą, Luscindą i Dorotą znalazła, na co młódka bardzo chętnie przystała Na wąskiem łożu oberżysty i na tem, co je audytor przywiózł, rozgościł się na tę noc, jak mogli lepiej.
Niewolnik, ledwie wzrokiem na audytora rzucił już uczuł, że mu serce w piersiach łomota, gdyż przeświadczył się, że nowoprzybyły jest jego bratem; zapytał tedy nie mieszkając jednego ze sług, jak się nazywa i z jakiego pochodzi kraju? Koniuszy odparł, że audytor zowie się licencjatem, Don Juanem Perez y Viedma i że, słyszał, z pewnego miasta w górach Leonu ród swój wywodzi.
Strona:Przedziwny Hidalgo Don Kichot z Manczy T.2.djvu/210
Ta strona została przepisana.