Strona:Przedziwny Hidalgo Don Kichot z Manczy T.2.djvu/22

Ta strona została przepisana.

lewe kolano. Rycerz nasz, zdziwiony tem, co widzi i słyszy, począł mu się bacznie przypatrywać, wreszcie, poznawszy go, całkiem osłupiał, nie wiedząc jakim sposobem pleban tu się znaleźć mógł. Jął się gramolić z siodła, ale proboszcz z konia zsiąść mu nie pozwolił. Don Kichot rzekł:
— Ach, księże proboszczu, pozwólcie abym zsiadł z Rossynanta, gdyż nie godzi się, aby Wasza Wielebność stał tutaj, podczas gdy ja siedzę na rumaku.
— Nie dopuszczę do tego żadną miarą — odparł pleban. — Niech Wasza Dostojność zostanie na koniu, na którym siedząc, sławnych dokonał przewag i zabłysnął w tak hazardownych przygodach, jakie tylko w naszym wieku mogą być widziane. Ja, człek niegodny, aczkolwiek i ksiądz, zadowolę się jazdą na mule, jeśli który z tych Ichmościów, Waszej Dostojności towarzyszących, wsiąść mi na niego dozwoli. I tak zdawać mi się będzie, że siedzę na Pegazie, albo przynajmniej na sławnej świerzopie, której dosiadał znamienity Maur, Mozaraque. Jak wieść niesie, do dziś dnia leży on w zaczarowaniu w wielkiej pieczarze Zulema, znajdującej się niedaleko Kompluto.[1]
— Nie pomyślałem o tem pierwej, Wasza Wielebność — rzekł Don Kichot — ale tuszę, że Jejmość Księżniczka, przez wzgląd na mnie, rozkaże swemu koniuszemu, aby ustąpił siodła Waszej Rewerencji. Sam może siąść z tyłu, jeśli tylko bydlę ciężar dwóch jeźdźców wytrzyma.
— Mniemam, że dla muła fraszką się to okaże — odparła księżniczka — mój giermek zasię i rozkazu czekać nie będzie, aby swego muła ustąpił. Grzeczny to jest młodzian i pełen dwornych manjer tak, iż nie dopuści, aby osoba duchowna szła piechotą, skoro jechać może.

— W samej rzeczy! — rzekł balwierz i, zeskoczywszy na ziemię, ofiarował księdzu siodło. Pleban

  1. Wzgórza na południe od Alcala de Henares. U ich stóp rozciąga się szeroka dolina, gdzie wznosiło się starożytne Complutum.