i podeptał, przypomniał sobie, że między wyrokami i rozkazami uwięzienia różnych złoczyńców, ma także wyrok przeciwko Don Kichotowi, którego Święta Hermandada kazała poimać za to, że galernikom wolność przywrócił. (Sanczo obawiał się więc nie bez racji). Gdy już to podejrzenie na niego naszło, zapragnął upewnić się, czy znaki, co mu tego złoczyńcę oznaczały, do Don Kichota się stosują. Dobywszy z zanadrza zwitek pergaminu, znalazł to, czego szukał. Jął czytać powoli, kawęcząc, ponieważ w sztuce czytania zbytnio biegły nie był i za każdem przeczy — tanem słowem podnosił oczy na Don Kichota, przyrównując skład jego twarzy do znaków, które go tam określały. Gdy się upewnił, złożył pergamin, schwycił go w lewą rękę, a prawą ułapił Don Kichota za kołnierz od kaftana tak mocno, że tamten ledwie mógł dech złapać i wrzasnął z całej siły:
— Pomocy dla Świętej Hermandady! Aby nikt nie wątpił, że mam słuszność tego się domagać, niechaj przeczyta wyrok, który rozkazuje schwytać tego łotra i zbójcę.
Pleban, wziąwszy wyrok do ręki uznał, że zbir prawdę mówi i że znaki podane nawszem się z wyglądem Don Kichota zgadzają. Nasz rycerz, widząc się szpetnie potraktowanym od tak podłego gbura, wpadł w gniew straszliwy tak, iż mu wszystkie kości trzeszczyć jęły, poczem ułapił zbira za gardło obiema rękoma. Niechybnie gdyby towarzysze mu na pomoc nie przybiegli, zginąłby, nimby się był z uścisku Don Kichota wydostał. Karczmarz z urzędu swego obowiązany do okazywania pomocy zbrojnej swoim wspołecznikom, przybiegł co tchu w sukurs. Oberżystka ujrzawszy, że jej mąż znów w zwadę się wdaje, zaczęła wrzeszczeć; z wrzaskami temi zmieszały się piski i krzyki Maritornes oraz gospodarskiej córki, które wzywały pomocy nieba dla walczących.
Sanczo, widząc co się dzieje, zawołał:
Strona:Przedziwny Hidalgo Don Kichot z Manczy T.2.djvu/248
Ta strona została przepisana.