Strona:Przedziwny Hidalgo Don Kichot z Manczy T.2.djvu/256

Ta strona została przepisana.

ma łatwie zebrać owoc trudów naszych, tedy niema racji, abym siodłał Rossynanta, kulbaczył osła i oporządzał dzianeta. Lepiej mi się zdaje siedzieć na miejscu... Niechaj sobie tam każda kurwa jako chce grubo przędzie, my zaś o naszych brzuchach pomyślmy...
O wielki Boże, jakimż straszliwym gniewem zjuszył się Don Kichot, usłyszawszy te zuchwałe słowa swego giermka. Tak był w złości niepohamowany, że aż mu się język plątał i wikłał, zaś oczy skry sypały.
— Ha, hultaju, opryszku, niecnoto, bezwstydniku, oszczerco, zuchwalcze, głupcu, bluźnierco, jakież to słowa wyrzec się ośmieliłeś w przytomności mojej i tych dam znamienitych? Jakież szkaradne myśli i podejrzenia dopuściłeś do swego pustego łba? Precz z moich oczu monstrum, które natura wydała, łgarstw chlewie, spichrzu łotrostw, oszustw gnojówko, plugastw schowie, precz, powiadam, potrójna smocza paszczęko, wynaleźco złośliwości, głosicielu głupstw i szalbierstw, zaprzysięgły wrogu czci, winnej królewskiemu stanowi! Precz na zawsze z oczu moich, pod groźbą gniewu mego!
I rzekłszy to, zmarszczył brwi, policzki wydął, rzucił wokoło straszliwym wzrokiem, tupnął nogą w ziemię z okrutnym rozmachem, okazując niezmierną kolerę, która mu się we wnętrznościach burzyła. Na te straszne słowa i wściekłe poruszenia, Sanczo tak ścierpł ze strachu i struchlał, że radby był, gdyby w tej chwili ziemia mu się pod nogami rozstąpiła i pochłonęła go za żywa. Nie wiedząc, co ma czynić, skulił jeno ramiona i chyłkiem oddalił się nieco od swego pana. Atoli roztropna Dorota, znając już umysł Don Kichota i chcąc go ułagodzić, rzekła:
— Umórzcie złość swoją, panie Rycerzu Posępnego Oblicza! Nie gniewajcie się z powodu głupstw, które rzekł ten giermek, gdyż, być może, nie mówił ich bez przyczyny. Z jego sumienia chrześcijańskiego