Strona:Przedziwny Hidalgo Don Kichot z Manczy T.2.djvu/270

Ta strona została przepisana.

zdobędzie, że i zabraknie tych, którymby się je rozdać godziło. Baczcie, Wasza Miłość, panie golibrodo na słowa, jakie mówicie. Brody strzyc i golić, to jeszcze nie wszystko, zaś między Piotrem a Piotrem pewna różność zachodzi. Mówię to, jakoże wszyscy się znamy, a ja się na dudka wystrychnąć nie dam. Co się szaleństwa mego pana tyczy, to Bóg zna całą prawdę. Dosyć na tem, lepiej tego omamienia już nie tykajmy!
Balwierz nie chciał nic odpowiedzieć Sanczy ze strachu, aby ten, w prostactwie i głupocie swojej, nie wygadał tego, co oni obaj z plebanem utaić chcieli. Pleban, w tej samej zostając obawie, poprosił kanonika, aby nieco naprzód się wysforował, a wówczas będzie mu mógł wyjawić tajemnicę klatki, przydając jeszcze siła rzeczy uciesznych wielce. Kanonik ruszył przodem, w otoczeniu sług swoich, i wysłuchał, co mu pleban opowiedział o kondycji, życiu, obyczajach i szaleństwach Don Kichota. Wyjaśnił mu takoż, jaka była przyczyna i początek tego warjactwa i opowiedział o jego przygodach pokrótce, aż do uwięzienia go w klatce. Nadmienił przy tem, że ich zamysłem jest odprowadzić go do wsi rodzinnej, aby tam doświadczyć, czy szaleństwo jego do uleczenia jest zdolne.
Kanonik i jego słudzy zadziwili się, usłyszawszy dziwną historję Don Kichota. Gdy pleban opowieść swoją zakończył, kanonik rzekł:
— Zaprawdę, Mości Księże, znajduję, że tak zwane księgi rycerskie bardzo szkodliwe są dla Rzeczypospolitej. Próżną i fałszywą pobudzany ciekawością, przeczytałem początek prawie wszystkich, które dotychczas wydrukowane zostały, aliści nigdy k‘temu przyjść nie mogłem, aby je do końca zgłębić. Zdawa mi się, że wszystkie księgi, jedne mniej, drugie więcej, te same rzeczy zawierają. W tej niema więcej, niż w tamtej, ta nie więcej od tamtej warta! Według