Strona:Przedziwny Hidalgo Don Kichot z Manczy T.2.djvu/272

Ta strona została przepisana.

tedy im odpowiem, że zmyślenie wtedy tylko jest lube, gdy się do prawdy zbliża, a przynajmniej jej pozory w sobie zawiera. Zmyślone opowieści winny się nawszem zgadzać z pojęciem tego, kto je czyta. Niech tedy takim kształtem pisane będą, aby rzeczy niepodobne wydawały się możliwemi, zaś rzeczy trudne i zawiłe, łatwiejszemi. Niech zdumione umysły w ciekawości utrzymują, wzruszając, bawiąc, zachwycając i tyleż uciechy, co i zadziwienia sprawiając. Wszystkich tych rzeczy nie osiągnie ten, co się będzie oddalał od prawdy podobieństwa i od naśladowania natury, na czem się zasadza prawdziwa pisania sztuka. Nie miałem jeszcze takiej księgi rycerskiej w rękach, ktoraby część bajędy w tak jedną całość sprzęgła i spoiła, by środek z początkiem się zgadzał, a początek końcowi nie bruździł — przeciwnie piśmidła te z tylu części osobnych się składają, że, jak się wydaje, bardziej są one do jakichś cudotwórców czy monstrów podobne, niźli do prawdziwej istności kształtu. Twarde i chropowate są w stylu, w trafunkach i przydarzeniach do wiary niepodobne, w opisach miłosnych pełne lascivii, głupie w dyskursach, w dwornościach niezbyte i natrętne, w wystawianiu bitew przydługie i nudne, w historji podróży niezdarne, jednem słowem, dalekie od udatnej i rozumnej sztuki, a przeto zasługujące, by je, jako nieużyteczne społeczności, z Rzeczypospolitej wygnano.
Pleban wysłuchał tych słów z wielką pilnością. Kanonik zdał mu się człekiem bystrego rozumu i słusznego pojęcia. Rzekł mu, że jednego jest z nim mniemania i że, nienawidząc z duszy i z serca ksiąg rycerskich, kazał całe mnóstwo tych pism, do Don Kichota należących, w ogień wrzucić. Nadmienił mu także o sądzie, jaki nad niemi złożył, o tych, które na stos skazał i tych, co je oszczędził. Nie mało naśmiał się z tego kanonik, który rzekł, iż mimo nagany tym księgom uczynionej, krztynę dobrego przecie