Zaledwie te słowa wyrzekła, gdy Kardenio i balwierz uszykowali się przy jej boku, pragnąc usłyszeć, jaką to bajkę sprytna Dorota wymyśli. Sanczo, który, podobnie jak jego pan, w grubym co do Doroty tkwił błędzie, także się przybliżył. Dorota poprawiwszy się na siodle, odkaszlnąwszy i kilka wdzięcznych uczyniwszy ruchów, z wielką prostotą, na ten kształt mówić zaczęła:
— Naprzód wiedzieć Waszym Miłościom potrzeba, że nazywam się... Tutaj zastanowiła się chwilę, gdyż zapomniała nazwiska, nadanego jej przez plebana. Proboszcz zaraz w sukurs jej pośpieszył, widząc owo potknięcie.
— Nie dziwota, księżniczko, że Wasza Dostojność miesza się i wikła w opowiadaniu nieszczęść swoich. Wielkie nieszczęścia to do siebie mają, że ludzie, dotknięci niemi, tracą pamięć tak, iż nawet imienia swego przypomnieć sobie nie są zdolni, jako to się i Wam w tej godzinie przydarzyło. Przepomnieliście, pani, że się zwiecie księżniczką Mikonikomą, prawą dziedziczką wielkiego królestwa Mikonikomu. Po owem prostem przywołaniu, będziecie mogli już teraz łatwo w zasmuconej swojej pamięci obudzić wszystko to, o czem opowiedzieć nam chcecie!
— Słuszność jest w słowach Waszych, Panie licencjacie — odparła panienka — i odtąd, jak tuszę, nic mi już przypominać nie będzie trzeba, gdyż prostym szermem do końca tej prawdziwej historji zmierzę. A owóż i ona! Rodzic mój, król, zwany Tinacrio Mądry, w czarnoksięskich naukach wielce był zawołany. Przez swoją umiejętność przewidział, że matka moja, Jaramilla, przed nim zejdzie z tego świata, on zasię wkrótce potem wiek swój zakończy, tak, iż ja sierotą zostanę. Toby go jeszcze nie tak zasmucało, ale, jak mówił, najwięcej trapi go pewność niezawodna, iż olbrzym srogi, pan wielkiej wyspy, z króle-
Strona:Przedziwny Hidalgo Don Kichot z Manczy T.2.djvu/29
Ta strona została przepisana.