wie po którą sięgnąć. Jakaż to piękna kapela przygrywa do stołu, chocia nie wiadomo skąd te cudne głosy i dźwięki się dobywają! Gdy już wieczerza ukończona została, zaś stoły uprzątnięte, rycerz nasz siedzi oparty i dłubie sobie w zębach, jak to jest w obyczaju, aż tu niespodzianie, przez odrzwia boczne, wchodzi do komnaty inna dzieweczka, urodą swą niezwykłą nad tamtemi pierwszemi górująca. Siada ona u boku rycerza i tłumaczyć mu zaczyna, co to jest za zamek, w którym w zaczarowaniu przebywa, a takoż opowiada mu siła innych rzeczy, które rycerza zachwycają i podziwienie sprawują wszystkim, dzieło to czytającym. Nie chcę się już więcej nad tą materią szerzyć, gdyż z tego, com rzekł, jasno wnosić można, że każda część każdej historji o rycerzach błędnych napełnia rozkoszą i zdumieniem tego, co ją czyta. Niech Waszmość Pan mi uwierzy i niech te księgi czyta, a obaczy jak one przepędzą z niego melankolję, jeśli na nią cierpi, i jak poprawią przyrodzenie obyczajów, jeśli trafunkiem jest ono złe. Ja mogę upewnić WPana, że odkąd stałem się rycerzem błędnym, jestem dzielny, mężny, wspaniałomyślny, dworny, łagodny, cierpliwy, znoszący z wielką hartownością trudy, zaklęcia i zamknięcia, tudzież osobnego wdzięku pełen. Chocia od pewnego krótkiego czasu w tej klatce, jak szaleniec, siedzę, przecie ufność pokładam w dzielności mego ramienia i nieba przychylność, tę nadzieję żywiąc, że jeśli tylko fortura bruździć mi nie będzie, obaczę się po dniach niewielu królem jakiegoś znacznego państwa. Na ten stopień wysadzony, będę miał plac pokazać całą wdzięczność i wspaniałomyślność, która w sercu mem mieszka. Na mą duszę, WPanie, wszakże biedak nie zdolen jest objawić cnoty swej szczodrobliwości i hojności, choćby ją nad miarę posiadał. Hojność, która tylko na pragnieniu i zamyśle się zasadza, jest rzeczą martwą, jak martwą jest wiara bez
Strona:Przedziwny Hidalgo Don Kichot z Manczy T.2.djvu/297
Ta strona została przepisana.