Strona:Przedziwny Hidalgo Don Kichot z Manczy T.2.djvu/30

Ta strona została przepisana.

stwem naszem graniczącej, Pandafilandem o Ponurem Wejrzeniu zwany (patrzy zawsze krzywo, jakby był zezowaty, chociaż ma oczy we właściwem miejscu osadzone; czyni to tylko z przyrodzonej złości, aby zastraszyć tych, co na niego spoglądają) państwo nasze złupi. Mówię więc, iż mój rodzic przewidział, że ów wielkolud, dowiedziawszy się, że sierotą ostałam, z wielką potęgą na królestwo moje napadnie i całkiem mnie z niego wyzuje, tak, iż najmniejszej wioski mieć nie będę, gdziebym się schronić była w stanie. Będę mogła jednakoż nieszczęścia i zatraty uniknąć, jeśli się zgodzę, rękę swoją mu oddać. Wszelako ojciec mój przewidział, że nie przystanę na zawarcie tak nierównego związku; miał rację szczerą, gdyż ani mi to na myśl nie przyszło, abym w stadło wstąpiła z tym wielkoludem albo i li z jakimś innym.
Rodzic mój radził mi także, abym, widząc, że po jego śmierci Pandofilando królestwo moje najeżdżać zaczyna, o płonej nie myślała obronie, jako że byłoby to tylko moją zgubą nieomylną, ale bym — jeśli tylko chcę śmierci uniknąć, zaś poczciwych i wiernych hołdowników moich od zagłady ocalić (nijakiego na to nie masz sposobu, by dać odpór szatańskiej sile owego olbrzyma!) — czasu po próżnicy nie tracąc, w towarzystwie kilku mych sług do Hiszpanji wyruszyła, gdzie wszystkie moje utrapienia koniec swój mieć będą. Napotkam tam rycerza błędnego, którego sława po całym królestwie się rozszerzy. Rycerz ten, jeśli dobrze pamiętam, miał się zwać Don Sikut, czy też Don Kikut.
— Rodzic Wasz, księżniczko, — rzekł Sanczo Pansa — musiał powiedzieć Don Kichot, albo też innego imienia użyć, zowiąc Waszego obrońcę Rycerzem Posępnego Oblicza.
— Tak, tak, w samej rzeczy — odparła Dorota. — Ojciec mój przydał także, że rycerz ten miał być wy-