Strona:Przedziwny Hidalgo Don Kichot z Manczy T.2.djvu/315

Ta strona została przepisana.

Don Kichota, uzbrojony w drewniane widły, któremi podparł nosze w chwili, gdy ołtarzyk z pleców zdejmował. Don Kichot jednym, potężnym zamachem szpady widły na dwoje rozłupał, aliści pokutnik odłamkiem, co mu w ręku pozostał, wymierzył tak tęgi cios w ramię rycerza, niezasłonione tarczą przed tą grubijańską napaścią, że nieborak-rycerz spadł na ziemię z konia, jak długi. Sanczo Pansa, który bez tchu w piersiach za swoim panem biegł, krzyknął na poskromiciela, aby go bić zaprzestał, gdyż jest to biedny rycerz zaczarowany, który w całem swojem życiu nikomu najmniejszego zła nie wyrządził. Nie tyle ten wrzask powstrzymał chłopa, ile widok leżącego Don Kichota, który ręką ani nogą nie ruszał. Mniemając, że go zabił, podniósł szatę i jął uciekać przez pola, z chyżością łani.
W tej chwili nadbiegli wszyscy, co orszak Don Kichota stanowili. Pokutnicy, widząc ich nadbiegających pospołu ze zbirami, uzbrojonymi w muszkiety, w obawie, że na nich napadają, uszykowali się koło ołtarza. Podnieśli kaptury, schwycili pokutnicze bicze, zaś księża lichtarze od świec i czekali na natarcie, gotowi dać odpór stosowny swoim prześladowcom. Fortuna jednak lepiej wszystko ustanowiła, niżby się tego spodziewać było można. Sanczo rzucił się odrazu na ciało swego pana, i rozumiejąc go być nieżywym, jął zawodzić w sposób okrutnie lamentliwy i śmieszny zarazem. Pleban był poznany od jednego księdza, który szedł z procesją. To rozpoznanie wzajemne uśmierzyło lęk po obu stronach. Pleban nasz opowiedział księdzu pokrótce, kim jest Don Kichot. Duchowni, otoczeni ciżbą pokutujących, poszli obaczyć, czy nasz rycerz jeszcze zipie. Zapłakany Sanczo na ten kształt lamentował:
— O kwiecie rycerstwa błędnego — czemuż to jeden cios, pałką wymierzony, przerwał bieg twego tak pożytecznego żywota? O chwało swego rodu, sła-