Strona:Przedziwny Hidalgo Don Kichot z Manczy T.2.djvu/322

Ta strona została przepisana.
KAPRYŚNIE, WIELCE MĄDRY AKADEMIK Z ARGOMASILLA, NA CHWAŁĘ DON KICHOTA Z MANCZY.
Sonet.

Na wspaniałym,, diamentowym tronie,
Który depce Mars swą stopą krwawą,
Dziś pospołu króluje ze sławą
Manczueńczyk w laurowej koronie.

Składa tutaj broń z hartownej stali,
Którą niszczy, burzy, w pień wycina.
Zaliż sztuka tego paladyna
Nową pieśnią zadosyć wychwali?

Jeśli Galja, pyszna z Amadisa,
Grecja, dumna z jego dzielnych synów,
Rozsławiły w świecie ich imiona,

Jak wspaniałą koronę wawrzynów
Musi dobyć z pod swego kirysa
Sprzyjająca la Manczy Bellona?

KROTOCHWILNIK, AKADEMIK Z ARGOMASILLA NA CHWAŁĘ SANCZO PANSY.
Sonet.

Sanczo Pansa tu leży! Nikczemny z postaci
Zawsze w męstwie celował! O dziwie, nad dziwy!
Nigdy nie żył na świecie giermek tak poczciwy
A wraz i głupiec równy!... Daj to wszyscy kaci!

O jeden włos był grabią!... lecz na jego zgubę
Sprzysiągł się wiek niewdzięczny i pełen zawiści.
Fortuna ślepa, losy rycerzom nielube,
Co nawet osłu skąpią świeżych traw i liści.