Strona:Przedziwny Hidalgo Don Kichot z Manczy T.2.djvu/33

Ta strona została przepisana.

dosyć śliczną się Wam wydaje? Chciałbym, aby pchły w mem łożu równie urodziwe były. Rzekłszy to, podskoczył wdzięcznie dwa razy, na znak wielkiego ukontentowania i zaraz pobiegł, aby cugli mułowi Doroty zawściągnąć. Rzucił się przed nią na kolana, prosząc, aby mu rękę do pocałowania podała, na znak, że godzi się być jego panią i królową. Któż z przytomnych nie parsknąłby śmiechem, widząc szaleństwo pana i głupotę sługi? Dorota pozwoliła Sanczy ucałować swoje dłonie i przyrzekła mu, że skoro tylko nieba przychylne utracone królestwo powrócić jej dozwolą, uczyni go w niem jedną ze znaczniejszych person. Sanczo dank jej złożył takiemi słowy, że wszyscy znów odnowa śmiać się zaczęli.
— Oto, moi panowie — ciągnęła dalej Dorota — cała moja historja. Pozostaje mi jeno dodać, że ze wszystkich sług, którzy wraz ze mną z królestwa wyszli i w drodze mi towarzyszyli, ostał mi jeno ten brodaty giermek. Niebożęta potonęli podczas nawałnicy, która się zerwała, gdyśmy się już do portu zbliżali. Jeno nam dwojgu z życiem ujść się udało; na dwóch deskach cudem prawie przybiliśmy do lądu; po prawdzie wszystko jest cudem tajemniczym w przypadkach życia mego, jakeście to już snadnie sami wymiarkować mogli.
Jeśli się nazbyt w czem szerzyłam, albo należnej nie zachowałam ścisłości, złóżcie to na karb tego, o czem pan licencjat mówił na początku mego opowiadania, a owóż, że niezwyczajne i ciągłe trudy ludziom, którzy je znoszą, pamięć odbierają.
— Gdybym nie wiedzieć jakie trudy miał znosić w Waszej służbie, wysoka i znamienita damo — rzekł Don Kichot — pamięci mi one nie odejmą. Jeszcze raz potwierdzam ów wspór, który Wam przyrzekłem, i przysięgam, że pójdę za Wami na kraniec świata, aż się spotkam ze srogim nieprzyjacielem Waszym. Tuszę, że z pomocą Boga i dzielnego ramie-