Strona:Przedziwny Hidalgo Don Kichot z Manczy T.2.djvu/49

Ta strona została przepisana.

żywszy się na ziemi koło źródła, zapasami, które pleban wziął z karczmy, zaspokoili nieco głód, który się im tęgo we znaki dawał.
Gdy tak jedli, ukazał się na drodze otrok jeden, który jął się im pilnie przypatrywać. Po niejakiej chwili podbiegł do Don Kichota, uścisnął go za nogi i rzekł z wielkim płaczem:
— Ach, Mości Panie, zali mnie nie poznajesz? Spójrz na mnie, Wasza Miłość, jam ci jest Andrzejem, któregoś kazał od dębu odwiązać.
Don Kichot poznał go i, biorąc go za rękę, obrócił się do przytomnych, poczem rzekł:
— Abyście poznali, jak wielce ważną jest rzeczą, by na świecie istnieli rycerze błędni, którzy naprawiają krzywdy i błędy, wyrządzone przez złych i zuchwałych ludzi, wiedzcie, że przed niedawnym czasem, przejeżdżając przez las, usłyszałem krzyki i lament, któryby w każdym litość mógł wzbudzić, jakby osoba jakaś, srodze zasmucona, pomocy wzywała. Pobiegłem zaraz w tę stronę, skąd, jak mi się wydało, te żałosne narzekania dochodziły, czyniąc zadosyć mojej rycerskiej powinności i ujrzałem przytomnego tu chłopca, uwiązanego do dębu (cieszę się teraz z tego niezmiernie, że obecność jego będzie świadectwem, iż prawdzie ani o włos nie chybiam) i jakiegoś chłopa, nagiego napoły, który, jak się później okazało, był jego panem. Ciął go surowcowemi rzemieniami. Zaledwiem to ujrzał, spytałem się, za coby go tak nieludzko ćwiczył? Grubjanin odparł, że to jego sługa i że go chłoszcze, gdyż jego opieszalstwo raczej ze złodziejskich skłonności, niż z głupoty się rodzi. Otrok odparł na to: — Bije mnie za to, że się upominam o zasługi mi należne. Na to ów chłop jął się wymawiać, sam już nie wiem jak, alem tych tłumaczeń za dostateczne być nie miał. Słowem, kazałem nieboraka odwiązać, zmusiłem gbura, aby mi przysięgi, że go weźmie z sobą i że zapłaci mu bite-