Strona:Przedziwny Hidalgo Don Kichot z Manczy T.2.djvu/54

Ta strona została przepisana.

Cyrulik nie chciał oddać ogona, chociaż okrutnie na niego nastawała i chciała mu go gwałtem wydrzeć. Licencjat jednakoż rzekł balwierzowi, że może ogon zwrócić, ponieważ już im ten fortel i wybieg na przyszłość potrzebny nie będzie. Niechaj się balwierz da poznać i niech się w prawdziwej przedstawi postaci, mówiąc Don Kichotowi, że gdy go złoczyńcy obdarli, do tej karczmy się schronił. Jeśli Don Kichot zapyta się o giermka księżniczki, odpowiedzą, że go przodem posłała, dla upewnienia swoich poddanych w królestwie, że już tam zmierza, wiodąc z sobą wybawiciela wszystkich. Balwierz nie czynił zatem już wstrętów oberżystce, lecz po dobrej woli oddał jej wraz z ogonem i wszystkie manatki, które był pożyczył, w celu uwolnienia Don Kichota.
Wszyscy przytomni w oberży zdumiewali się bardzo urodzie Doroty, a także udatnemu pozorowi Kardenia. Ksiądz rozkazał, aby im dano do zjedzenia, co tylko można było najlepszego w austerji znaleść. Oberżysta, mając nadzieję, że tym razem lepiej zapłacony będzie, uwinął się raźno i przygotował wcale smakowity obiad. Don Kichot tymczasem spał ciągle; umyślili, że lepiej będzie nie budzić go, gdyż, według ich rozumienia, sen więcej mógł go pokrzepić niż posiłek.
W czasie obiadu, w przytomności oberżysty, jego żony, córki, Maritornes i wszystkich podróżnych, mówili tylko o dziwacznem szaleństwie Don Kichota i o stanie, w jakim go znaleźli. Oberżystka opowiedziała im, co zaszło między rycerzem a mulnikiem, a obejrzawszy się i upewniwszy, że Sanczy niema, przydała także powiastkę o podrzucaniu na derze, co niemało rozśmieszyło gości. Gdy pleban oznajmił, że książki rycerskie, które Don Kichot czytał, tak mu mózg popsowały, oberżysta rzekł:
— Sam nie wiem, jak to i być może, gdyż według mego rozumienia, niemasz na świecie milszej