Strona:Przedziwny Hidalgo Don Kichot z Manczy T.2.djvu/72

Ta strona została przepisana.

Zachowana tajemnica nic twego bólu nie pomniejszy. Będziesz płakał nieustawnie, jeśli nie łzami z ócz płynącemi, to krwawemi łzami serca, jako i płakał ów prostak-doktór, o którym Ariosto powiada, że uczynił próbę z czarą, jakiej to próby mądry Rinoldo dokonać nie chciał. Jeśli założymy, że to tylko wymysł i poetyckie udanie, to wszakże przeczyć nie lza, że zawiera ono w sobie ukryty morał, godny tego, aby go rozważyć, zrozumieć, i naśladować.[1] Skoro posłuchasz słów, które ci teraz powiem, prędko ktemu przyjdziesz, że rozpoznasz gruby błąd, jaki popełnić chciałeś. Rzeknij mi, Anzelmie, jeśliby niebo albo jakiś przypadek szczęśliwy uczyniło cię panem i prawym właścicielem tak wspaniałego djamentu, że jego czystości i piękności zdumiewaliby się wszyscy złotnicy, mówiąc wraz, że cnota jego przechodzi ostatni kraniec, do którego przyrodzona właściwość takowego kamienia zbliżyć się może i jeślibyś ty był podobnego mniemania, nie mając żadnych ku temu powodów, aby sądzić inaczej, czyżby był to dowód mądrości, gdyby ci przyszło do głowy położyć ten kamień na kowadło i spróbować siłą ramienia i uderzeniami młota, czy jest tak twardy i szlachetny, jak o tem słyszałeś? Gdyby kamień oparł się próbie tak grubej, nie zyskałby przez to większej wartości ani sławy. Gdyby zaś rozbił się na kawałeczki, jak to się łatwie stać może, zaliżby nie wszystko stracone zostało? Tak, ani chybi! Właściciel tego kamienia, w powszechnem mniemaniu, byłby wtedy głupcem. Wystaw sobie teraz drogi przyjacielu, Anzelmie, że Kamilla zarówno w twoich oczach, jak w oczach innych takim jest właśnie djamentem i że pilne na niego trzeba dawać baczenie, aby się nie rozbił. Jeśliby nawet próbom dała zwycięski opór, na większej przez to szacowności nie zyszcze, ani bardziej zacną jak teraz jest, nie będzie. Gdyby zaś ulec miała, zważ, jakżebyś mógł bez niej pozostać i z ja-

  1. Nie jest to głupi doktór lecz rycerz mantuański, w którego pałacu, położonym nad rzeką Po, gościł Rinaldo. Po skończonej uczcie gospodarz zaprasza gościa, aby napił się wina ze złotego kielicha. Z kielicha tego może pić tylko ten, kto ma wierną i cnotliwą żonę (XLII. 99 — 164).
    Doktór natomiast jest Mantuańczykiem — Anzelmem. Cervantesa znowu tutaj zawiodła pamięć. Przypominając sobie niejasno obu bohaterów, od pierwszego wziął łzy i skruchę, od drugiego imię Anzelma, zaś od obydwóch morał.