sza, później z wielkim gniewem, w stosownych słowach zganiła go za krzywdzące ją mniemanie, robiąc mu także wyrzuty za głupie i niebezpieczne postanowienie. Ponieważ białogłowa ma już od natury umysł, bardziej zarówno ku złemu jak i ku dobremu sposobny, niż umysł mężczyński, chocia, gdy w dysputę wchodzić zaczyna, snadnie obaczyć można, że jej przyrodzonego dowcipu brak, tak też i Kamilla na owo zło, na które z pozoru żadnej rady nie było, stosowny środek znalazła. Rzekła Lotarjuszowi, że winien wszystko tak uładzić, by następnego dnia Anzelm ukrył się tam, gdzie się ukryć zamierzał, mniemając, iż ta zasadzka na dobre im się tylko obróci i że odtąd będą mogli ze sobą przebywać, bez żadnych przeszkód. Nie wtajemniczając go szczegółowie w swoje zamysły, przykazała mu jeno, aby, gdy Anzelm się ukryje, a Leonella na niego zawoła, niechybnie się stawił i odpowiadał na wszystko tym kształtem, jakby to czynił, nie będąc od Anzelma słuchany.
Lotarjusz nalegał, aby mu lepiej wyjaśniła to, co przedsięwziąć zamyślała, tak by z większą pewnością i bardziej chytrze mógł sobie poczynać i spełnić to, co konieczne się okaże.
— Nic innego czynić ci nie trza — odparła Kamilla — jak tylko odpowiadać, o co pytać będę. Nie chciała wyjawić więcej, obawiając się snać, że nie przyklaśnie jej fortelowi, który ze wszech miar udatny jej się zdawał, i że innych mniej skutecznych szukać będzie.
Lotarjusz powrócił do domu. Nazajutrz Anzelm pod pokrywką, że wyjeżdża na wieś do przyjaciela, wyszedł z domu, a później zaraz powrócił, aby skryć się w gotowialni, co bardzo łatwo mu poszło, gdyż Kamilla i Leonella sposobności mu chętnie nastręczyły.
Anzelm utaił się zatem, pełen tego pomieszania, które, jak to łatwie sobie wystawić, musi cechować
Strona:Przedziwny Hidalgo Don Kichot z Manczy T.2.djvu/99
Ta strona została przepisana.