odparł, że cesarzowi nawet to przez myśl nie przeszło. „Dobrze tedy, mój bracie — rzekłem — możesz powrócić do swych Chin, w ciągu dziesięciu lub dwudziestu dni, albo też w tym okresie czasu, jaki na wypełnienie twej misji ustanowiono, co się mnie bowiem tyczy, to nadwątlony stan mego zdrowia nie pozwala mi przedsięwziąć tak dalekiej podróży. Prócz tego, że jestem chory, jeszcze także bez pieniędzy pozostaję. Niechaj sobie cesarz będzie cesarzem, a król królem, ja zasię mam w Neapolu wielkiego księcia de Lemos, który bez owych pustych tytułów kolegialnych i rektorskich, wspiera mnie, swoją opieką i poruczeństwem otacza i więcej łask mi świadczy, niż mógłbym sam o tem marzyć. Owóż dlaczego go wysłałem[1] i dlaczego samego siebie wysyłam[2], ofiarowując Waszej Dostojności „Prace Persilesa i Sigismundy“, księgę, którą ukończę, w ciągu czterech miesięcy, Deo volente. Będzie to księga najlepsza, albo najgorsza z tych wszystkich, jakie w języku naszym dla godziwej rozrywki napisane zostały.
Już żałuję, iż rzekłem „najgorsza“, bowiem według mniemania moich przyjaciół, doskonałość tej księgi na najwyższy stopień się wznosi. Niechaj Wasza Dostojność przybywa w dobrym zdrowiu, gdyż Persiles gotów jest już ucałować Wasze ręce, ja zaś stopy.
Madryt, ostatniego dnia października, Roku Pańskiego, tysiąc sześćset pietnastego.
Strona:Przedziwny Hidalgo Don Kichot z Manczy T.3.djvu/10
Ta strona została przepisana.
Waszej Dostojności pokorny sługa,
MIGUEL DE CERYANTES SAAVEDRA.