Strona:Przedziwny Hidalgo Don Kichot z Manczy T.3.djvu/11

Ta strona została przepisana.
PROLOG DO CZYTELNIKA

Niech mi Bóg najwyższy będzie na pomocy! — z jakąż to niecierpliwością czytelniku, zarówno ze znacznego jak i z podłego idący stanu, musiałeś oczekiwać tego prologu, spodziewając się, że znajdziesz w nim słuszny odwet, wzięty przeze mnie, a takoż wyrzuty i skargi na autora wtórej części Don Kichota, który, jak mówią, poczęty został w Tordesillas, zaś zrodził się w Tarragonie. Niestety, nie będę ci mógł sprawić tego zadośćuczynienia, bowiem, jeśli niesprawiedliwość w najpokorniejszych sercach kolerę budzić zwykła, to moje serce jest w tej regule wyjątkiem. Pragnąłbyś zapewne, abym go nazwał osłem, głupcem, człekiem z rozumu obranym, aliści wcale mi to nawet przez myśl nie przeszło. Niechaj sam grzech będzie dla niego karą, niechaj go trawi z każdym swoim chleba kawałem i dosyć na tem. Tego jedynie zcierpieć nie mogę, że mnie nazwał człekiem starym i mańkutem, tak jakbym miał moc czas zastanawiać, rozkazując mu, aby nie upływał dla mnie i jakby kalectwo moje poczęło się w jakiejś oberży, nie zaś w owej najsławniejszej potrzebie,[1] i jaką widziały wieki przeszłe, jaką widzi wiek teraźniejszy i jaką wieki przyszłe oglądać będą.

Jeżeli rany moje nie błyszczą dla ócz tych, któ-

  1. Aluzja do bitwy pod Lepanto (17 październik 1571), w której Cervantes odniósł trzy rany.