Strona:Przedziwny Hidalgo Don Kichot z Manczy T.3.djvu/122

Ta strona została przepisana.

Rycerz z Lasu skończył swą pieśń westchnieniem, z głębi serca płynącem, a później zmilczawszy przez kęs czasu, rzekł głosem żałosnym i utyskującym:
— O najpiękniejsza i wraz najbardziej niewdzięczna na świecie damo! Zaliż to możliwe, o najjaśniejsza Kasildeo z Wandalji, abyś zezwoliła, żeby twój niewolnik — rycerz mamie wiek swój trawił, błąkając się po całym świecie i znosząc mnóstwo niesłychanych trudów? Zaliż nie dosyć ci na tem, ze wszystkich rycerzy Nawarry, Leonu, Andaluzji, Kastylji, a takoż rycerzy całej Manczy przymusiłem wyznać, żeś jest najpiękniejszą na świecie damą.
— A owóż i wcale nie! — rzecze wtem Don Kichot, — bo ja jestem z Manczy, a nigdy, jako żywo, tegom nie oświadczył, jako i nigdy nie oświadczę rzeczy tak przeciwnej piękności mojej pani. Z tego widzisz, Sanczo, że temu rycerzowi marzyc się musi. Ale słuchajmy dalej, może się więcej wygada.
— Zapewne, tego się spodziewać należy — odparł Sanczo, — gdyż ma wygląd, jakby się chciał żalić przez cały miesiąc.
Tak się jednakże nie stało, bowiem Rycerz z Lasu usłyszawszy głosy wpobliżu siebie, przerwał swoje utyskiwania, zerwał się z ziemi i rzekł głosem dostojnym i dźwięcznym:.
— Kto tam? Kim jesteście? Czy do liczby pocieszonych, czyli też zasmuconych należycie?
— Jesteśmy z liczby zasmuconych — odparł Don Kichot.
— Zbliżcie się zatem do mnie — rzekł Rycerz z Lasu znajdziecie tu samą żałość i nieszczęśliwość w swojej istocie!
Don Kichot, usłyszawszy respons tak dworny, podsunął się do rycerza pospołu z Sanczą. Rycerz wziął go za rękę, mówiąc: Spocznijcie tu, Mości panie rycerzu. Aby poznać, że jesteście nieszczęśliwi, i że na-