Strona:Przedziwny Hidalgo Don Kichot z Manczy T.3.djvu/129

Ta strona została przepisana.

w niejakiej Kasildei z Wandalji, która jest najokrutniejszą a zarazem najbardziej przebiegłą i chytrą białogłową na świecie. Ale jej okrutność nie jest tą nogą, na którą mój pan chroma — inne znaczniejsze bezeceństwa po głowie mu chodzą i we wnętrzu się burzą, jako to sami niedługo obaczycie.
— Niemasz tak równej drogi — odparł Sanczo — na którejby się postarbnąć nie było można, z przyczyny jakiejś zasadzki, czy przeszkody.
Szaleństwo i głupota więcej ma hołdowników i wyznawców, niźli mądrość. Jeśli prawdą jest, co pospolicie mówią, że towarzysz w nieszczęściu ulgę przynosi, tedy mogę się pocieszać dowoli z przytomności WPana, który służy rycerzowi, jeszcze głupszemu niż mój rycerz.
— Głupi jest naschwał — odparł Giermek Borowy — ale i waleczny. Prawdę mówiąc, większy z niego filut niż głupiec.
— Mogę was upewnić — rzekł Sanczo — że mój pan nijakim filutem nie jest. To człek prostoduszny, poczciwina, który nikomu nigdy wody nie zamąci, przeciwnie, wszystkim chce dobra przysparzać — niema nic żółci w sobie. Gdyby mu dziecko przepowiedziało w dzień jasny, że jest noc ciemna, toby mu uwierzył. Dla tej szczyroty miłuję go bardzo i troskam się oń, jak o źrenicę własnego oka, i nie jestem zdolen go odstąpić, mimo wszystkich szaleństw, jakie popełnia.
— Jednakoż, panie bracie — rzekł giermek Rycerza z Lasu — kiedy jeden ślepy wiedzie drugiego ślepego, pospołu w dół wpadają.[1] Mniemam, że najlepiej by dla nas było umknąć pocichu z tej służby i wrócić do rodzinnego gniazda. Ci, co przygód szukają, nie zawsze tylko dobre znajdują.

W trakcie tej rozmowy Sanczo spluwał często kleistą i suchą śliną. Litościwy giermek leśny, widząc to, rzekł:

  1. „Caecus autem si caecum ducatum praestet ambo in foveam cadunt“ (św. Mateusz XV, 14).