brze zważył tę ciekawość, z jaką podróżny mu się przyglądał i z jego zadziwienia wyczytał chęć najrychlejszego dowiedzenia się o nim. Nasz rycerz, który był dworny i zawsze gotów przypodobać się całemu światu, uprzedził pytanie podróżnego i rzekł:
— Nie zadziwia mnie to, Wasza Miłość, żeście osłupieli, zważywszy ten mój pozór, tak odmienny i niezwykły. Przestaniecie się zadziwiać, gdy Wam rzeknę, że jestem rycerzem
z tych, co jak lud powiada,
szukaniem przygód są zabawni.
Porzuciłem moją ojczyznę, dałem w zastaw dobra moje, wyzułem się z wszystkich moich dostatków i rzuciłem się w ramiona fortuny, aby mnie wiodła tam, gdzie jej się podoba. Chciałem przywołać do życia umarły zakon rycerstwa błędnego; już wiele czasu upływa, gdy usterkając tutaj, tam padając, tu znów chodząc głową nadół, a tam się podnosząc, dopełniłem znaczną część moich zamysłów. Wspomagałem wdowy, ochraniałem panienki, świadczyłem usługi mężatkom i sierotom, co jest przyrodzoną powinnością rycerzy błędnych. Dla tych licznych, dzielnych i chrześcijańskich czynów, zasłużyłem już sobie na to, aby mój żywot na piśmie uwieczniono, wśród wszystkich świata narodów. Trzydzieści tysięcy ksiąg o mojej historji już wydrukowano,[1] a jeszcze ze trzydzieści miljonów razy druk ten powtórzą, jeżeli tylko temu wola boska nie zapobieży.
Przeto, mówiąc, w krótkich słowach, albo lepiej w jednem słowie, wiedzcie, że jestem Don Kichot z Manczy, zwany takoż Rycerzem Posępnego Oblicza. I lubo składanie samemu sobie pochwał, raczej poniża niż wynosi, jednakoż jestem przymuszony czasem to czynić, gdy nie masz nikogo, coby mnie w tem wyręczył.
- ↑ Upojony swoją sławą, Don Kichot nie jest tu zbyt ścisły w rachunku. Dzisiaj jednak można naprawdę liczyć na miljony egzemplarze nieśmiertelnego dzieła.