miał. Nie jest on zły, ale nie jest i tak dobry, jakbym sobie tego życzył. Młodzieniec ten około osiemnastu wiosen liczy, sześć lat strawił na studjach w Salamance. ucząc się greki i łaciny. Gdy chciałem, aby do innych sciencji przeszedł, znalazłem go tak zatopionego w umiejętności rymotwórstwa (jeśli tylko poezję sciencją nazwać można), że już i nie było sposobu zachęcić go, aby się przyłożył do studjów prawa, czy teologji, która jest wszystkich nauk królową. Chciałem z niego uczynić luminarza naszego rodu, gdyż żyjemy przecie w wieku, gdy to królowie nasi w wielkiem zachowaniu mają pisma cnotliwe i przystojne, bowiem pisma bez cnoty je zdobiącej, są jak perły, na gnojowisku leżące. Cały dzień trawi na rozważaniu, czy Homer słusznie, czy niesłusznie orzekł coś w pewnym wierszu Iliady, czy Marcialis nieprzystojnie się wyraził w jednym ze swoich epigramatów, czy te i tamte wiersze Wergiljusza w tym, czy innym sensie rozumieć należy? Rozmawia tedy ciągle jeno z księgarni tych poetów, o których namieniałem, a takoż z dziełami Horacjusza, Persjusza, Juvenala i Tibulla; poetów dzisiejszych, a zwłaszcza tych, co w języku ludowym piszą, lekce sobie waży. Mimo tej odrazy, jaką żywi dla poezji, językiem ludowym pisanej, jest teraz zatrudniony układaniem glossy na cztery wiersze, które mu, jak mniemam, z Salamanki przysłano.
Na to odparł Don Kichot:
— Dzieci, WPanie, są częścią wnętrzności swoich rodziców. Czyli są zatem złe, czy dobre, miłować je trzeba, tak jak się miłuje duszę, co nas życiem darzy. Do powinności rodziców należy prowadzić je, od lat najmłodszych, drogą cnoty, dobrej edukacji i poczciwych, chrześcijańskich obyczajów, aby do wieku źrałego przyszedłszy, stały się podporą ich starości i potomności chlubą. Nie zdaje mi się, aby dobrze było, do tej, czy innej sciencji je przymuszać, chocia i nie zawadzi im łagodnie pewne rzeczy przekła-
Strona:Przedziwny Hidalgo Don Kichot z Manczy T.3.djvu/158
Ta strona została przepisana.