Strona:Przedziwny Hidalgo Don Kichot z Manczy T.3.djvu/161

Ta strona została przepisana.

swej żyjącemu i tak go zdobi i wyróżnia, jak mitra biskupa, albo jurystę długa szata.
Obruszaj się, WPan, na swego syna, gdy będzie pisał satyry, szarpiące dobrą cześć bliźniego, karaj go, i drzyj mu te papiery obelżywe. Ale jeśli będzie składał wiersze na modłę Horacego, piętnując występek, jak to poeta łaciński udatnie czynił, chwalić go winieneś, gdyż wolno jest rymotwórcy przeciwko invidii pisać, chłostać różne wady i zawistnych piętnować, byleby bez wymieniania imion.
Tymczasem są i tacy poetowie, co dla złośliwego i publicznego cudzej sławy uszczypku, gotowiby byli zgodzić się na wygnanie na wyspy Pontu. Poeta, przystojny w swoich obyczajach, przystojność także w swoich wierszach zachowa, bowiem pióro jest językiem duszy. Jakie myśli w głębi ducha się poczną, taki będzie pism jego owoc. Królowie i książęta, widząc ludzi mądrych, cnotliwych i dostojnych, którzy są zawołani w pięknej sztuce rymotwórstwa, wielce ich sobie cenią, wywyższają ich, hołdy im świadczą, a także koronują ich liśćmi tego drzewa, w które piorun nie uderzy, jakby na świadectwo, że nie lza tykać i obrażać tych, co na skroniach podobne wieńce noszą.
Szlachcic w zielonej opończy zadziwił się wielce, wysłuchawszy tej mowy Don Kichota; tak, iż zaczął sobie nawet naganiać skrycie, że był powziął myśl o szaleństwie Don Kichota.
Tymczasem Sanczo, któremu cały ten dyskurs niezbyt do smaku przypadł, zboczył nieco z drogi, aby poprosić o trochę mleka pasterzy, którzy w pobliżu owce swoje paśli.
Gdy szlachcic wielce ukontentowany z dyskursu, w którym Don Kichot tyle mądrości wykazał, chciał znów zacząć rozmowę, rycerz nasz, podniósłszy głowę, obaczył jadący mu naprzeciw wóz, przybrany chorągwiami, na których widniały herby królewskie.