darte. Czwartym zyskiem jest, że poznałem nieomylnie źródło rzeki Guadiany, dotąd całemu światu nieznane!
— WPan ma rację — rzekł Don Kichot — ale jeśli otrzymasz pozwolenie podać księgi do druku, o czem prawdę mówiąc powątpiewam, chciałbym wiedzieć, komu je przypiszesz? Nie brak w Hiszpanji wielkich i znakomitych panów, którym przypisać je mogę — odparł krewniak.
— Nie tak ich jest wielu — rzecze Don Kichot — nie przeto, aby zasługiwać na takowe nie mieli, lecz, że ich przyjmować nie chcą, aby nie być później przymuszonymi dawać nagrody za trud i grzeczność autorów. Znam poprawdzie jednego księcia[1] który sam jeden za wszystkich innych stanąć może i zaletami swemi wady i braki innych pokryć, z tak znaczną zaletą, że gdybym to powiedział, niechybnie wzbudziłbym zawiść w kilku wspaniałych sercach. Ale zostawmy to na drugi raz, teraz zaś jedzmy szukać noclegu.
— Blisko stąd — rzekł krewniak Bazylego — znajduje się pustelnia pewnego starca, który dawniej, jak mówią, był żołnierzem. Jest to człek miłosierny, roztropny i prawy chrześcijanin. Obok pustelni, własnym kosztem, postawił domek, który, chociaż mały, może kilku gości pomieścić.
— A czy ten pustelnik ma przypadkiem kury — zapytał Sanczo.
— Mało takich jest teraz — odparł Don Kichot — coby kur nie mieli. Dzisiejsi pustelnicy różnią się znacznie od tych, co na pustyniach Egiptu mieszkając, okrywali się liśćmi palmowemi i żyli korzonkami. Nie lza mniemać jednak, abym, mówiąc dobrze o tamtych, chciał o tych źle się wyrażać, pragnę jeno rzec, że pokuty naszego wieku nie mogą się równać z ostremi umartwieniami wieków dawnych. Nie znaczy aby przez to, ci pokutnicy dobrzy i świątobliwi być
- ↑ Cervantes korzysta z okazji, aby pochwalić swego protektora, hrabiego Lemos. Wielokrotnie, w ustępach różnych swych dzieł, autor „Don Kichota“ daje jednak wyraz swej goryczy w stosunku do wysoko postawionych osobistości, które mało dbały o księgi im dedykowane.