spodziewam się do niej zaciągnąć. Znajdę tam podwody zbywające, co mnie przewiozą, aż na miejsce wsiadania na okręty, którem, jak mówią, jest Kartagena. Wolę mieć za pana króla i służyć mu na wojnie, niż wysługiwać się jakiemuś hołyszowi w mieście.
— A przysporzyliście sobie przynajmniej jakiegoś profitu? — zapytał krewiak Bazylego.
— Gdybym był służył jakiemuś grandowi Hiszpanji, albo u którego znamienitego pana ostawał, — odparł młodzian — niechybnie miałbym dziś wszystkiego za dosyć; gdyż ta jest korzyść służby u wielkich panów, że z izby czeladnej[1] wychodzi się na świat już jako kapitan, albo chorąży, dostatnio uposażony. Ale ja nieborak służyłem zawsze łowcom urzędów i próżniakom, bez żadnej profesji, którzy tak źle karmią swoich służących i tak im skąpo płacą, że na nakrochmalenie kołnierza trzeba połowę zasług wydać. Cudby był, gdyby pokojowy u takich panów mógł coś wskórać.
— Czy podobna — rzecze Don Kichot — abyś przez te lata, coś je na służbie strawił, nie mógł sobie przynajmniej dobrej sukni wysłużyć?
— Dano mi tylko dwie — odparł paź. — Aliści, jako odejmuje się strój duchowny temu, co opuszcza zakon, do którego przedtem należał, zwracając mu jego szatki świeckie, takoż i moi panowie, ukończywszy sprawy, co je u dworu mieli i powróciwszy do domu, odejmowali mi liberję, w której jeno na pokaz paradowałem.
— Piękne to oszukaństwo — jak pewien Włoch powiada — odparł Don Kichot — powinniście jednak sobie to za wielkie szczęście poczytywać, iżeście wyszli ze dwora, takim zacnym zamysłem powodowani. Niemasz bowiem na świecie chwalebniejszej rzeczy i większy profit dającej, jak po pierwsze służyć Bogu, potem zaś swemu królowi, czyli panu naturalnemu, nadewszystko broni ćwiczeniem, które, jeśli
- ↑ Pojęcie o tej brudnej, ciemnej, znajdującej się na parterze izbie, gdzie jadała czeladź, dają nam realistyczne sceny komedji „La Tinellaria“ de Torres Naharro i komedji Aretina „La Cortigiana“.