Strona:Przedziwny Hidalgo Don Kichot z Manczy T.3.djvu/319

Ta strona została przepisana.

gotów już był ukrócić zuchwalstwo, gdyby go nie umyły, tak jak Don Kichota — uniknęły zręcznie tej kary, namydlając swego pana.
Sanczo Pansa zważał bacznie wszystkie te ceremonje obmywania, mówiąc do siebie:
— Hej, na Boga żywego, gdyby w tym kraju panował obyczaj umywania bród giermkom, tak jak się je umywało rycerzom, wierę, nie byłoby to wcale od rzeczy. Za większy fawor poczytywałbym sobie jednak, gdyby mnie wraz i wygolono.
— Cóż tam szemrzesz przez zęby, miły Sanczo? — zapytała księżna.
— Mówię, Mości Pani Księżno — iż słyszałem, że na dworach innych książąt dają zawsze po stole wodę do umycia rąk, jednakoż bród w ługu nie piorą. Dlatego też dobrze jest żyć długo, aby dużo widzieć, aczkolwiek powiadają również, że ci, co długo żyją, wiele wycierpieć muszą, Umycie takowe jest atoli bardziej przyjemne, niż przykre.
— Nie turbuj się, przyjacielu Sanczo — rzekła księżna — gdyż każę cię umyć moim pannom dworskim, a nawet kąpiel sprawię ci w ługu, jeśli zajdzie potrzeba.
— Na ten czas kontentuję się umyciem brody — odparł Sanczo — co się reszty tyczy, to z biegiem czasu będzie, jak Bóg zechce.
— Panie marszałku — rzekła księżna — niechaj dla Sanczy będzie to, czego żąda. Przykazuję ściśle spełnić jego wolę.
Marszałek odparł, że pan Sanczo będzie we wszystkiem usłużony godnie. Rzekłszy to, udał się na obiad, zabierając z sobą Sanczę. Księstwo Ichmoście pozostali przy stole z Don Kichotem, wiodąc dyskursy o mnóstwie rzeczy przeróżnych, zawsze jednak stosujących się do rycerstwa błędnego. Księżna poprosiła Don Kichota, aby jej okryślił piękność pani Dulcynei, co może łatwo uczynić, mając pamięć znakomitą. Zgod-