srodze, ze ścierką na szyji zamiast ręcznika. Za nim biegło kilku otroków — kuchcików i inni podlejsi dworscy. Jeden z nich niósł wiadro, pełne wody, do pomyj podobnej, co dawało poznakę, że służyła ona raczej do szorowania, niż do mycia. Kuchcik biegł za Sanczą, ze wszystkich sił starając się mu wiadro pod brodę podsadzić, podczas gdy drugi nicpoń chciał mu plugastwem twarz umywać.
— Cóż to za swywola? — zawołała księżna — co chcecie od tego poczciwca? Czyż nie wiecie, że został gubernatorem naznaczony? Wówczas hultaj — cyrulik taką dał odpowiedź:
— Jegomość ten nie chce być umyty, jak Książę Pan i WPan Don Kichot, co przecie zwyczaj powszechny nakazuje.
— Chcę umyć się — odparł Sanczo z gniewem — aliści pomyjami bardziej czystemi, rękami mniej zapaskudnemi i przy użyciu bielszego ręcznika. Nie tak ci jest wielka różnica między panem moim a mną, aby jego różaną wodą[1] skrapiać, mnie zaś te djable pomyje podsuwać. Zwyczaje w pałacach książąt i panów wtenczas tylko są dobre, gdy nikogo nie urażają, aliści ten obyczaj tutejszego mycia gorszy jest od obyczaju plag wymierzania. Mam brodę czystą i nie potrzebuję żadnych orzeźwień, dlatego też, mówiąc z należnem uszanowaniem, zapowiadam, że pierwszego, który się do mnie zbliży, aby mnie umyć lub dotknąć się włoska na mojej głowie, chciałem rzec, na brodzie, poczęstując kułakiem tak dobrze ściśnionym, że mu moja garść w mózgu utknie.
Te ceremonje i te mydliny wydają mi się raczej drwinami z gości, niż ich uczczeniem.
Księżna mało się nie rozpukła ze śmiechu. widząc kolerę Sanczy i słuchając jego racyj. Aliści Don Kichot nie mile to przyjął, zważając Sanczę w tym stanie. otoczonego przez brudasów z kuchni i z brudną ścierką na szyi. Dlatego też, zgiąwszy się przed księ-
- ↑ „Woda aniołów“ (Acqua de los angeles) miała zapach najbardziej odurzających kwiatów.