Strona:Przedziwny Hidalgo Don Kichot z Manczy T.3.djvu/331

Ta strona została przepisana.
KAPITULUM XXXIII
O KROTOCHWILNEJ ROZMOWIE KSIĘŻNY I JEJ DWORSKICH PANIEN Z SANCZO PANSĄ, KTÓRA WARTA JEST BYĆ CZYTANA Z UWAGĄ

Historja powiada, że Sanczo wstrzymał się od spania poobiedniego tego dnia, i że, chce dotrzymać słowa księżnie, zjadłszy posiłek, udał się do niej. Księżna, która wielką pociechę odnosiła z rozmów z nim, rzekła mu, aby usiadł wedle niej na karle, aliści Sanczo odmówił, jako człowiek rozumienie na rzeczy mający, acz księżna mu powiedziała, że powinien usiąść jako rządca wyspy, a rozmawiać jak giermek, gdyż przez wzgląd na oba te urzędy wart jest zasiadać na krześle Cyda Ruy Dias Campeadora.[1] Sanczo, skłoniwszy głowę, usłuchał i usiadł. Wszystkie panie i panny dworskie Księżnej obstąpiły go wkoło, milczenie ścisłe zachowując i czekając co powie. Księżna zaczęła pierwsza w te słowa:

— Teraz, gdy sami jesteśmy i gdy nas nikt nie słucha, radabym, żeby mnie Pan Wielkorządca objaśnił w trudnościach, które znajduję w dziejach wielkiego Don Kichota z Manczy, które do druku oddane zostały. Pierwsza wątpliwość taka jest: Skoro Sanczo nigdy nie widział pani Dulcynei, chciałam rzec pani Dulcynei z Toboso, i nie odwiózł jej listu Don Kichota. jakoże list ten pozostał w Sierra Morena, między kartkami książeczki pamiętnej, jakże tedy mógł być

  1. Był to fotel ze słoniowej kości, który, według legendy, stał się łupem Cyda po zdobyciu Walencji. Cyd zwykł był na nim odpoczywać.