Strona:Przedziwny Hidalgo Don Kichot z Manczy T.3.djvu/365

Ta strona została przepisana.

zdrości i niewiadomości nie potrafią ukryć światła dzielności i cnoty. Ledwie sześć dni bawisz w tym zamku, a już ciągną tu z dalekich i nieznanych ziem, aby cię szukać, nie w powozach wygodnych i nie na wielbłądach, ale pieszo i głodno. Uciśnieni i zasmuceni wierzą, iż w tem mocnem ramieniu znajdą zapobieżenie na wszelkie utrapienia i nieszczęścia swoje, bowiem zwiedzieli się już o twoich znakomitych czynach, których sława cały świat obiegła.
— Chciałbym Mości Książę — rzecze Don Kichot — aby był tu przytomny ten niedowierzający duchowny, który niedawno u stołu tak znaczny wstręt okazał przeciwko rycerzom błędnym. Ujrzałby teraz na własne oczy, czy ci rycerze są, czy nie są potrzebni na świecie i przekonałby się dowodnie, że osoby, niezmiernie skłopotane nieszczęściami, dolegliwościami uciśnione i w srogiej obieży będące, nie idą szukać remedium do jurystów i zakrystjanów — nie udają się do rycerza, który nigdy się nie ośmielił wychylić poza granicę swej ziemi, ani do leniwego dworaka, co zabawny jest raczej nowinek zbieraniem, niźli przykładaniem się do dzieł wielkich, zasługujących na to, aby je inni na piśmie uwiecznili. Prawdziwy ratunek dla nieszczęśliwych, podpora uciśnionych, obrona panien i pocieszenie wdów nie znajduje się gdzieindziej, jak wpośród rycerstwa błędnego. Dlatego też dzięki niebu czynię nieskończone, iż rycerzem błędnym jestem i uznaję, że niepłony i szczęsny jest ten trud i te znużenia, którym podlegam, moją profesję sprawując. Niechaj ta dama zasmucona przychodzi i żąda czego chce, gdyż znajdzie nieomylne zapobieżenie w silności tej ręki i w niewzruszonej serca i męstwa mojego stałości.