Strona:Przedziwny Hidalgo Don Kichot z Manczy T.3.djvu/41

Ta strona została przepisana.

nów, w tej księdze zawartych, wysławiane są najbardziej?
— Co się tego tyczy — odparł Samson — to tak, jak gusty ludzkie są różnorakie, takoż różnorakie są ludzkie sądy. Jedni wielce szacują przygodę z wiatrakami, które Wasza Dostojność wziąłeś za olbrzymów, drudzy przygodę z foluszami, niektórzy są za pogromem dwóch armij, które, jak się później okazało, były dwoma stadami owiec, inni znów wysławiają przygodę z człekiem, niesionym na marach na segowiański cmentarz. Nie brak i takich, co nad wszystko przenoszą trafunek z galernikami, którym Wasza Dostojność wolność zwrócił, jeszcze inni twierdzą zasię, że przygoda z olbrzymami-benedyktynami i walecznym Biskajczykiem pośród wszystkich przygód prym dzierży.
— Powiedzcie mi, panie bakałarzu — rzekł Sanczo — czy historja namienia o przypadku z podwodnikami Yangosami, kiedy to się Rossynantowi trufli zachciało?[1]
— Uczony arabski o niczem nie przepomniał — odparł bakałarz — z wszystkiego zdał sprawę, nawet z koziołków, co je Sanczo na kobiercu wywracał.
— Na kobiercu — rzekł Sanczo — koziołków nie wywracałem, jeno w powietrzu, i to więcej, niż miałem wolę.
— Jak widzę — odezwie się Don Kichot — niemasz takiej historji na świecie, coby swoich szczytnych i niskich kart nie miała; zwłaszcza zaś niedostatkowi temu podlegać muszą historję, traktujące o dziejach rycerstwa błędnego, które to dzieje nie zawsze pełne są pomyślności.

— Z tem wszystkiem — odparł bakałarz — niektórzy, co tę księgę czytali, mówią, że bardziej by im to było do smaku, gdyby autorowie tej księgi nie wyliczali tak dokładnie wszystkich kijów, które w roz-

  1. Tekst mówi: „pedir cotufas en el golfo“ („szukać trufli w wodzie“). Sanczo ma tutaj na myśli wyskok Rossynanta, który, wbrew swej flegmatycznej naturze, nagle zapragnął igrać z kobyłami Jangosów. (Część pierwsza, kapitulum XV).