Strona:Przedziwny Hidalgo Don Kichot z Manczy T.3.djvu/88

Ta strona została przepisana.

mi znakami, po którychby się dorozumieć było można, że święci są tam pochowani.
— Tu na Was czekam, WPanie — odparł Sanczo — rzeknijcie mi teraz, jeśli łaska, co jest większą rzeczą, czy wskrzesić umarłego, czy też zabić wielkoluda?
— Odpowiedź łatwa — rzekł Don Kichot — ożywić umarłego jest więcej.
— Ha, teraz mam WPana w ręku — zawołał Sanczo. — A więc sława tego, co umarłych wskrzesza, ślepym wzrok, a chromym prostość nóg przywraca, przed którego grobem lampy wiecznie płoną i którego kaplica pełna jest osób nabożnych, co, klęcząc, czczą jego kości, więcej warta jest na tym i na tamtym świecie, niźli sława pozostała po cysarzach pogańskich i rycerzach błędnych.
— Przyznaję i tę prawdę, — rzekł do Kichot.
— A więc — odparł Sanczo — tę sławę, tę moc i ten przywilej, jako się powiadać zwykło, posiadają prochy i relikwie świętych, którzy za zgodą i przyzwoleniem, świętej matki naszej, Kościoła, mają lampy, tuwialnie, kule, obrazy i rozliczne wota z wosku, ręce nogi, albo i oczy przedstawiające; wszystkie te rzeczy pobożność zwiększają, rozpowszechniając sławę religji chrześcijańskiej. Ciała świętych, albo ich relikwie, królowie na barkach noszą, całują święte kosteczki i modlnice, a takoż ołtarze niemi przyozdabiają.
— Ku czemu ma się ściągać, mój Sanczo, to, o czem teraz mówisz — zapytał Don Kichot.

— Chcę rzec — odparł Sanczo — że winniśmy stać się świętymi, bo wtedy prędzej złapiemy tę dobrą sławę, o którą się ubiegamy. Pomyślcie, Wasza Miłość, że wczoraj, czy onegdaj (można tak rzec, bowiem przed niedawnym to się stało czasem) za świętych ogłoszono dwóch braciszków bosych.[1] Dzisiaj za wielkie szczęście ludzie sobie to poczytują, jeżeli mogą

  1. Clemencin przypuszcza, że jednym z nich jest San Diego de Alcala, kanonizowany przez Sykstusa V w 1588 Z., drugim San Piętro d‘Alcantara, zmarły w 1562 roku.