co ujrzą mnie siedzącą w karocy, obok pani matki, będą musieli rzec: „Patrzajcie no na tę, córkę tego, co żre czosnek, rozwala się w kolasie, niby jakaś papieżyca. Niech się tam w kałuży nurzają, ja będę siedziała w karecie, trzymając nogi wysoko podniesione. Niech zła pora przyjdzie na tych wszystkich złośliwych przygadywaczy, co są na świecie! Niech się śmieje, komu ochota, byleby się nam tylko dobrze działo! Czy dobrze mówię, moja matko?
— Dobrze, moja córko! — odparła Teresa. Mój poczciwy Sanczo nieraz mi przepowiadał tę fortunę, a i większą jeszcze. Obaczysz córuchno, że nie spocznie, aż mnie grabinią uczyni! Wszystko na tem się zasadza, aby dobrze zacząć i mieć szczęścia krztynę. Jako słyszałam nieraz od twego ojca (który jest także ojcem wszystkich przysłowiów) „gdy ci dają jałówkę, biegnij po postronek, gdy ci dają urząd, bierz go, a gdy darzą grabiositwem, dobrze go schwyć w łapy“
Jeśli nie chcecie tego uczynić, śpijcie i nie odpowiadajcie, gdy fortuna puka do drzwi waszego domu.
— Nie wiele dbam o to — dodała Sanczyka — iż ten, kto mnie ujrzy napuszoną, rzecze: „Pies widząc się w złotej obroży już drugiego psa nie poznaje“.
Pleban usłyszawszy to, rzekł: — Zdaje mi się, że cały ród Pansów musiał przyjść na świat, z brzuchami, nadzianemi przysłowiami. Jeszczem żadnego Pansy nie widział, któryby nie siał niemi co chwila, w każdej rozmowie.
— To prawda — odparł paź — JWPan gubernator używa ich na każdym kroku, i acz nie wszystkie są dobrze użyte, przecie dają powód do uciechy, zaś księżna pani wielce je chwali.
— Zatem WPan utrzymuje — rzekł bakałarz — że gubernatorstwo Sanczy jest prawdziwe i że jest na świecie księżna, która Teresie przysyła upominki i pisze do niej listy. Nie możemy temu dać wiary, cho-
Strona:Przedziwny Hidalgo Don Kichot z Manczy T.4.djvu/123
Ta strona została przepisana.