gnać. Ranek tego dnia spędził Sanczo na wydawaniu rozkazów, do dobrego rządzenia wyspą należących. Postanowił zatem, aby nie było już przekupniów żywności i aby wino, bez nijakich zatrudnień, zewsząd sprowadzać było można, pod tą jednak kondycją, by wymieniony był kraj i strona, skąd ono pochodzi, a to w celu ustanowienia ceny, zgodnie z jego zacnością i sławą, zaś wino z wodą mieszane i fałszywem imieniem zwane, karze śmierci podlegać miało.
Gubernator obniżył cenę na wszystkie rodzaje butów, zwłaszcza zaś trzewików, które zbytnio drogie mu się wydały. Określił zapłatę dla służebnych, którzy wodzy swej pofolgowawszy, uganiali się po polach chciwości. Wielkie kary naznaczył na tych, którzy dniem i nocą piosenki rozwiązłe i pełne lasciwji śpiewali. Rozkazał, aby żaden ślepiec nie ważył się wierszyczkami cudów opiewać, chyba gdyby dowiedzione zostało, iż to, o czem śpiewa, prawdą jest rzetelną, — zdało mu się bowiem, iż większość tych cudów, o których ślepi śpiewają — są fałszywe i zmyślone, ku krzywdzie prawdziwych.
Naznaczył alguazila biednych nie poto, aby prześladował tych, co w samej rzeczy w niedostatku się nurzają aliści, aby badał, czy istotnie są ubodzy, bowiem, pod pokrywką rzekomej choroby czy ran zadanych wielu złodziejów i pijaków się ukrywa[1]. Mówiąc węzłowacie, tyle słusznych praw ustanowił, że do dziś przestrzegane są one w tem miejscu, a zowią się „konstytucją wielkiego gubernatora, Sanczo Pansy“.
- ↑ O niezliczonych, zbrodniczych sztuczkach żebraków zorganizowanych w specjalnych korporacjach, których celem było naciąganie bliźniego, można powziąć wyobrażenie, czytając: „Discursos del amparo de pobres y reducción de los fingidos“ — Krzysztofa Perez de Herrera.
W „Vida del Buscón“ Queveda Pablo de Segovia staje się żebrakiem, udającym kalekę tak znakomicie, że przechodnie, tknięci litością, nigdy nie odmawiają mu jałmużny. Przypomnieć należy także rzekomego ślepca w „Łaziku z Tormesu“.