Strona:Przedziwny Hidalgo Don Kichot z Manczy T.4.djvu/237

Ta strona została przepisana.

nikt nie wiedział o tej sztuce i gdyby ci dwaj wprzód uwiadomieni nie zostali, daliby się omamić tak, jak inni temu niespodziewanemu fortelowi, bowiem sztuczność była nad podziw wybornie udana.
Pierwszym, który zbliżył swe wargi do ucha głowy, był Don Antonio; rzekł on głosem cichym, nie tak jednak, aby nie mógł być przez wszystkich w komnacie dosłyszanym. — Rzeknij mi, głowo, przez tę doskonałość, którą posiadasz, o czem myślę w tej chwili? Głowa odpowiedziała, nie ruszając ustami, dźwięcznym i wyraźnym głosem, tak, że od wszystkich mogła być zrozumiana: „Nie przenikam myśli niczyich“. Na ten respons wszyscy osłupieli, zwłaszcza, że obok stołu i w całej komnacie nie było nikogo, od któregoby ta odpowiedź pochodzić mogła. — Wieluż nas tu jest? — zapytał znów Don Antonio. Głowa odpowiedziała powoli, w ten sam sposób: „Ty i twoja żona, dwaj twoi przyjaciele i dwie jej przyjaciółki, a takoż sławny rycerz, Don Kichot z Manczy, i jego giermek, zwany Sanczo Pansą. Zadziwienie tym razem stało się jeszcze większe; włosy zjeżyły się ze strachu na wszystkich głowach. Don Antonio odstąpił od głowy. — Dosyć mi na tem — rzekł — abym był przekonany, że nie oszukał mnie ten, co mi cię sprzedał, głowo mądra, głowo gadająca, głowo-rozprawiaczko, wreszcie głowo cudowna!
Niechaj kto inny się zbliży i zapyta, o co zechce. Ponieważ niewiasty są z przyrodzenia ciekawe niezwykle, do głowy podeszła jedna z przyjaciółek żony Don Antoniego. — Powiedz mi, głowo — zapytała — co mam czynić, abym piękną bardzo była. — Bądź bardzo cnotliwą — odparła głowa.
— Nie chcę więcej o nic pytać — rzekła białogłowa. Teraz przystąpiła jej towarzyszka — Pragnęłabym wiedzieć, głowo, czy mój mąż mnie miłuje, albo nie? — Zważaj jak się z tobą obchodzi — odrzekła głowa — z tego wywnioskujesz o jego miłości. Białogłowa