ją i odgrzebać zakopane skarby. Córki już nie zastałem, tylko skarb, który ze sobą niosę, teraz zaś, przez dziwne losów zrządzenie, odnajduję skarb mój najdroższy, w postaci mej córki ukochanej. Jeśli niewinność nasza, jeśli jej i moje łzy mogą w was litość obudzić, postąpcie z nami szlachetnie, bowiem nigdy w niczem urazić was nie chcieliśmy, nie mieszając się do złych zamysłów naszego narodu, słusznie stąd wygnanego. — Znam dobrze Rikota — rzekł Sanczo — i upewniam, że prawdę mówi, twierdząc, że Anna Szczęsna jest jego córką. Nie mieszam się jednak do jego wędrówek, tam i z powrotem i w jego dobre, czy złe zamysły wcale się nie wdaję.
Wszyscy przytomni zadziwili się srodze z tylu nadzwyczajnych zdarzeń. — Łzy wasze — rzekł generał — nie dozwalają mi przysięgi mej wypełnić. Niech żyje Anna Szczęsna tyle lat, ile jej nieba przeznaczyły i niechaj tylko zuchwalcy, którzy występek popełnili, ukarani zostaną. Rozkazał zatym, aby dwóch Turków zaraz na maszcie powieszono. Aliści vice-król zażądał, z wielką ufnością, darowania im życia, bowiem, w pijackim stanie, było to raczej szaleństwo, niż zuchwalstwo z ich strony.
Generał przychylił się do życzenia vice-króla, zważając, iż jest to dzikością, zemstę z zimną krwią uskuteczniać.
Jęli się naradzać zatem, co do sposobów wydobycia Don Gregoria z niebezpieczeństwa, jakie mu zagrażało. Rikote ofiarował na ten cel więcej jak dwa tysiące dukatów, w klejnotach i perłach. Różne obmyślano środki, lecz najlepszy sposób podał renegat, o którym już mówiliśmy. Poturczeniec podjął się płynąć do Algieru na małym statku, o sześciu ławach chrześcijańskich rudelników, znał bowiem dokładnie brzegi, gdzie mógłby przylądować, jako i dom, gdzie się znajdował Don Gregorio.
Vice-król i generał mieli nieco obawy dowierzać
Strona:Przedziwny Hidalgo Don Kichot z Manczy T.4.djvu/255
Ta strona została przepisana.