porzuć WPan te wyrzekania. Niech żyje kura, choć na pypeć chora! Dzisiaj na mnie, jutro na innego kolej. W tych potyczkach i zwadach nigdy zarzekać się nie trzeba, ponieważ ten, co dzisiaj upadnie, jutro podnieść się może, jeśli w łóżku pozostawać już nie będzie, pragnę rzec, że nie wolno dać się pognębiać nieszczęściu, chcąc zachować mężne serce dla nowych spotkań. Wstańcie zatem, Wasza Miłość, dla powitania Don Gregoria; jak mi się zdaje, zgiełk się wszczyna, tak, iż poszedłbym w zakład, że musiał się tu już zjawić.
Było tak w samej rzeczy. Don Gregorio, zdawszy, wraz z poturczonym, vice-królowi sprawę ze wszystkiego, co zaszło, pospieszył, ze swym towarzyszem do domu Don Antonia, aby obaczyć Annę Szczęsną. W chwili, gdy go wydobyto z Algieru, miał na sobie jeszcze szatki niewieście, jednakże w barce zamienił się na odzież z jednym z niewolników, który wraz z nim swobodę odzyskał. Ach, w jakimkolwiekby się pokazał stroju, zawsze oczy wszystkich na siebie obracał, z zazdrością i szacunkiem, bowiem był cudnej urody i ledwie na osiemnaście lub dziewiętnaście lat wyglądał. Rikote i jego córka wyszli mu naprzeciw, ojciec wzruszony do łez, Anna, z przyzwoitą skromnością. Nie uścisnęli się wcale, bowiem wstydliwość najwyższa towarzyszy zwykle miłości prawdziwej. Urodziwość Don Gregoria i Anny Szczęsnej stała się przedmiotem podziwu wszystkich przytomnych. Milczenie było dla obojga kochanków tłumaczem, bowiem oczy ich wyrażały jedynie ich afekty szczęśliwe. Poturczony opowiedział, jakim sposobem wyzwolił Don Gregoria, zaś Don Gregorio oznajmił, o zatargach i kłopotach, jakie miał z kobietami, co go strzegły. Wyraził to wszystko w niewielu słowach, wykazując rozum bystry nad swój wiek. Rikote nagrodził sowicie zarówno renegata, jak i chrześcijan, którzy wiosłami robili. Zbisurmaniony powrócił na
Strona:Przedziwny Hidalgo Don Kichot z Manczy T.4.djvu/267
Ta strona została przepisana.