Strona:Przedziwny Hidalgo Don Kichot z Manczy T.4.djvu/280

Ta strona została przepisana.

— Zaprawdę, Mości Panie! — rzecze Sanczo — wielce mi się podoba ten sposób życia, tem bardziej, że bakalarz Samson Karrasco i mistrz Mikołaj niechybnie pójdą za nami, i na nasz wzór pasterzami się staną. Jeśli Bóg zdarzy, nie ręczę, czy i plebanowi nie przyjdzie ochota wieść w to pasterstwo, tak bowiem lubi śmiać się i weselić. — Dobrze mówisz, Sanczo — odparł Don Kichot — jeżeli bakałarz Samson Karrasco zechce z nami jedno trzymać, jako zapewne to uczyni, może wziąć sobie miano pasterza Samsonino, albo Karrascino. Balwierz Mikołaj przezwie się Mikolino, na wzór dawnego męża leśnego, zwanego Nemoroso.[1] Co do księdza plebana, nie wiem jakie dać mu przezwisko chyba że, od jego powołania, zwać go będziemy pasterzem Plebanino. Jeśli o pasterki chodzi, w których kochać się mamy, nazwiska ich łatwe będą nam do wynalezienia, a że imię damy tak dobre i przyzwoite jest księżniczce, jak i pasterce, nie będę się mozolił, aby Dulcynei inne miano wyszukać. Ty zaś Sanczo dasz swojej pasterce imię, jakie ci się podoba. Nie mam chęci — odparł Sanczo — nazwać ją inaczej, jak Teresona, co się zgadza z jej grubością i dawnem imieniem, jakoże zwie się Teresą.

Zachwalając ją w wierszach, dam poznakę, czystości moich pragnień i tego, że w cudzym młynie nie chcę zboża wymłacać. Ksiądz pleban nie przybierze sobie żadnej pasterki, dla dobrego przykładu, zasię bakałarzowi w tym względzie wolną wolę zostawimy. — Hej, na Boga żywego! — zawołał Don Kichot — jakież to miłe życie prowadzić będziem, mój Sanczo! Ileż to rogów, fletów, skrzypiec, bębenków, piszczałek, szałamajów będzie nam w uszach dźwięczało! A cóż dopiero, gdy wśród tych tonów rozlicznych jeszcze się odezwą albogi! Nie zbraknie nam żadnego z narzędzi pasterskich! — Co znaczą, Mości panie te albogi? — zapytał Sanczo, — nigdym ich

  1. Imię Nemoroso od słowa łacińskiego „nemus“ (nemoris).