Strona:Przedziwny Hidalgo Don Kichot z Manczy T.4.djvu/296

Ta strona została przepisana.

lami, któremi cię obdarzam, abyś z nich sporządził koszule dla siebie. Jeżeli nie są w całkiem dobrym stanie, to przynajmniej czyste i schludne są wielce. Sanczo, pełen wdzięczności, ucałował jej ręce, zrzucając mitrę z głowy i klękając na ziemi. Książę przykazał, aby mu odjęli tę mitrę i suknię, płomieniami upstrzoną, oddając mu wzamian kapelusz i kaftan. Sanczo jednak poprosił księcia o pozostawienie mu tej szaty, chciał ją bowiem zabrać do swej wsi, jako świadectwo tej zadziwiającej przygody. Kiężna rzekła, aby zachował sobie mitrę i suknię, na znak osobnej przychylności do jego osoby. Książę wydał rozkaz, aby dziedziniec uprzątnięto z tych wszystkich sprzętów, aby każdy udał się do siebie i by zaprowadzono Don Kichota i Sanczę do przygotowanej dla nich komnaty.